- Szokuje brutalność, z jaką dokonywali napadów. Nie grozili użyciem siły, ale od razu, bez ostrzeżenia, atakowali z tyłu, uderzając pałkami lub kijami. Wymierzali ciosy w głowę lub plecy, przewracając ofiary. Leżących na ziemi okradali z portfeli, telefonów i dokumentów - powiedziała w czwartek rzeczniczka częstochowskiej policji podinspektor Joanna Lazar. W ostatnich dniach w dzielnicach Ostatni Grosz oraz Raków doszło do kilku napadów na przechodniów; sprawcy atakowali nocą lub nad ranem. Policjanci wytypowali, a następnie zatrzymali młodych bandytów. Jak wstępnie ustalili funkcjonariusze, nastoletni chłopcy mają na koncie co najmniej cztery rozboje z użyciem niebezpiecznych narzędzi, dopuścili się ich w ciągu zaledwie czterech dni. 4 października przy ul. Mireckiego około drugiej w nocy nastolatkowie napadli na 24-letniego mężczyznę. Po pobiciu i skopaniu skradli mu portfel i telefon. Zaledwie trzy godziny później zaatakowali na ul. Rejtana 35-letniego częstochowianina. Po pobiciu skradli mu plecak, portfel i telefon. Następne napady były jeszcze bardziej brutalne. Nocą 7 października przy ul. Wojska Polskiego napadli na 47-letniego częstochowianina. Mężczyzna z ciężkim urazem czaszki trafił do szpitala. Dzień później zaatakowali, także nocą, przy ul. Szczytowej. Wtedy ofiarą młodych bandytów stała się 47-letnia częstochowianka, którą uderzyli pałką w głowę, przewrócili i okradli. Policjanci przypuszczają, że sprawcy mogą mieć na koncie więcej podobnych napadów. Obaj bandyci są zbyt młodzi, by odpowiadać na podstawie przepisów Kodeksy karnego. Policja doprowadziła ich do sądu z wnioskiem o umieszczeniu w schronisku dla nieletnich,