Decyzję w tej sprawie miał podjąć w środę Sąd Rejonowy w Gliwicach, sprawa nie odbyła się z przyczyn formalnych - powiedział sędzia Jacek Wieczorek. Następne posiedzenie odbędzie się we wrześniu. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Michał Szułczyński powiedział, że warunkowe umorzenie sprawy oznacza uznanie winy oskarżonych, ale zawiesza wymierzenie im kary na okres próby - w tym przypadku na dwa lata. Oskarżeni mają ponadto uiścić świadczenia na cel społeczny - od 800 do dwóch tys. zł. Jeżeli sąd nie zgodzi się na warunkowe umorzenie sprawy, oskarżonych czeka normalny proces. Wniosek o warunkowe umorzenia poprzedziło przyznanie się kierowników Biedronki do winy. Dotychczasowa postawa oskarżonych rodzi przypuszczenie, że będą w przyszłości przestrzegać prawa - uznała prokuratura. Według polskiego prawa można warunkowo umorzyć sprawę jeśli sprawca nie był wcześniej karany za przestępstwo umyślne, szkodliwość zarzucanych mu czynów nie jest znaczna, a okoliczności jego popełnienie nie budzą wątpliwości. Zarzucane oskarżonym naruszania praw pracowniczych polegało na zlecaniu podwładnym świadczenia pracy w wymiarze przekraczającym umowny wymiar pracy i nakłanianiu ich do poświadczania nieprawdy w ewidencji czasu pracy. Jak mówi prok. Szułczyński sprawa dotycząca siedmiu osób to tylko niewielki wycinek postępowania - gliwicka prokuratura prowadzi postępowanie dotyczące 140 innych marketów w całym woj. śląskim. Pierwsze zarzuty postawiła dwa lata temu. Przez jakiś czas gliwicka prokuratura nadzorowała wszystkie postępowania dotyczące blisko 1000 sklepów sieci Biedronka w całym kraju. W 2007 r. zapadła jednak decyzja o podzieleniu śledztwa ? okazało się, że gliwiccy prokuratorzy nie są w stanie w krótkim czasie uporać się z ogromem materiału dowodowego. Wcześniej śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, sprawa została jednak przekazana do Gliwic na polecenie ówczesnego ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry. W grudniu 2005 r. Stowarzyszenie Poszkodowanych przez Wielkie Sieci Handlowe "Biedronka" napisało w liście do ministra sprawiedliwości, że poznańska prokuratura, która wtedy prowadziła śledztwa ws. "Żabki" i "Biedronki", robiła to "w sposób nieudolny albo pozorny". Śledztwa ws. Biedronki dotyczą przede wszystkim "uporczywego naruszania" praw pracowniczych. Chodzi m.in. o pracę za darmo po godzinach, zlecanie pracownikom pracy niezgodnej z przepisami - np. przewożenia towarów o kilkusetkilogramowej wadze przy użyciu wózków ręcznych i ręczne ich rozładowywanie. Osoby zatrudnione w sklepach Biedronka wytoczyli również koncernowi Jeronimo Martins - właścicielowi sieci - wiele procesów z oskarżenia prywatnego, domagając się zapłaty za nadgodziny.