Po zwolnieniach podczas dyżuru w szpitalu pracuje tylko jeden anestezjolog. Szefowa szpitalnego związku zawodowego lekarzy, która także straciła pracę twierdzi, że sytuacja jest katastrofalna. Ktoś ma mieć skrzydełka i zdolność bilokacji? Przecież to zagraża życiu ludzi - mówi Bogumiła Boba. Dlatego złożyła już doniesienie do prokuratury. Menedżer szpitala odbija piłeczkę i wbrew wszystkiemu twierdzi, że placówka działa normalnie. Szpital jest ponad 20 mln zł na minusie. Jeszcze w tym roku pracę ma stracić około 50 osób. Niestety, pytanie kto będzie ratował życie i zdrowie pacjentów pozostaje bez odpowiedzi.