Do odebrania psów doszło w piątek, ale śląska policja poinformowała o tym dopiero dziś. Psy od kilku lat były głodzone. Na posesji, na której je trzymano, nikt na stałe nie mieszkał. Właścicielka bywała tam od czasu do czasu. Zaniedbywane zwierzęta przez pewien czas dokarmiali sąsiedzi. Wreszcie powiadomili urzędników. Decyzje o odebraniu zwierząt wydał wójt gminy Ciasna. Na posesję udali się urzędnicy, którzy wobec agresji i sprzeciwu ze strony kobiety, wezwali policję. - Mundurowi zastali nie miejscu dziesięć wychudzonych i skrajnie wycieńczonych czworonogów. Znajdujący się w najgorszym stanie mały kundelek, zdechł na oczach interweniujących policjantów i urzędników. Pozostałe zwierzęta były zaniedbane i przerażone - powiedziała rzeczniczka lublinieckiej policji, mł. asp. Iwona Ochman. Policjanci, a także urzędnicy, przedstawiciele lublinieckiego Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt "Animals" oraz Powiatowego Inspektoratu Weterynarii przez kilka godzin pertraktowali z kobietą, która nie chciała dobrowolnie oddać zwierząt. Po kilku godzinach psy trafiły do schroniska - czekają na nowych opiekunów. To kolejny w ostatnich tygodniach przypadek niewłaściwego traktowania psów w powiecie lublinieckim. W sierpniu policjanci interweniowali u dwóch rolników w Bukowcu, którzy przetrzymywali psy przywiązane łańcuchem do pala wbitego w ziemię, w szczerym polu, bez wody i możliwości schronienia się podczas upałów. W takich warunkach miały pilnować upraw. Za znęcanie się nad zwierzętami może grozić kara do dwóch lat więzienia.