Dramat rozegrał się na placu Andrzeja, na tyłach dworca PKP w Katowicach. Najpierw zasłabł tam mężczyzna. Pracownicy dworca próbowali go ratować - używając defibrylatora. Niebawem zastąpili ich wezwani na miejsce ratownicy. W czasie akcji reanimacyjnej - prowadzonej już przez ratowników - zasłabł drugi z mężczyzn, który przyglądał się całemu zamieszaniu. Na miejsce przyjechała druga karetka, żeby pomóc drugiemu z potrzebujących. Niestety - obaj mężczyźni zmarli: pierwszy w czasie reanimacji, drugi w karetce w drodze do szpitala. Marcin Buczek