Wniosek o wsparcie na konkretną kwotę zostanie skierowany po podliczeniu strat. W północnej części woj. śląskiego nadal prawie 15 tys. odbiorców pozbawionych jest dostaw prądu. Choć służby energetyczne pracują nieprzerwanie, gospodarstw pozbawionych zasilania wciąż przybywa, bo pojawiają się nowe awarie i uszkodzenia sieci. Powodem jest szadź, zlodowacenie sieci i łamiące się drzewa. W niektórych przypadkach odbiorcy pozbawieni są nie tylko prądu, ale często także ogrzewania, bieżącej wody i łączności telefonicznej już dziesiąty dzień. W poniedziałek w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim na temat trudnej sytuacji na północy regionu z wojewodą rozmawiali m.in. przedstawiciele samorządów i spółki energetycznej Enion, a także policji, straży pożarnej i Lasów Państwowych. Po analizie sytuacji uczestnicy narady uznali, że nie trzeba wprowadzać stanu klęski żywiołowej w powiecie myszkowskim, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza. Wojewoda powiedział, że cele wymieniane we wniosku powiatu myszkowskiego zostały już osiągnięte bez procedur administracyjnych. Według niego wprowadzanie stanu klęski zamiast pomóc, mogłoby wręcz wiele rzeczy utrudnić. Starosta myszkowski Łukasz Stachera potwierdził, że jest zadowolony z efektów spotkania u wojewody. Cieszy go zapewnienie z MSWiA w sprawie wsparcia dla gmin i powiatów, które ucierpiały w wyniku awarii. Stachera ma też zapewnienie ze strony służb energetycznych, że siły zostały skierowane na powiat myszkowski. Wojewoda Łukaszczyk powiedział, że wkrótce zostanie skierowany wniosek o pomoc dla samorządów dotkniętych skutkami załamania pogody. Poniosły one wydatki związane m.in. z wynajmem lub zakupem agregatów prądotwórczych, uruchomieniem dodatkowych środków dla ochotniczych straży pożarnych i straty w infrastrukturze komunalnej. Nie wiadomo, w jakiej wysokości będzie to pomoc. - Koszty są bilansowane na bieżąco, będziemy je rozliczać dopiero po zakończeniu akcji - wyjaśnił wojewoda. Straty mają być podliczone za kilka dni, do MSWiA trafi wtedy wniosek na konkretną kwotę. Energetycy liczą, że w ciągu kilku najbliższych dni uda im się usunąć wszystkie awarie. Prezes spółki Enion Krzysztof Pubrat powiedział, że odbudowano dziesiątki kilometrów zniszczonych sieci średnich i niskich napięć, wymieniono ponad 650 słupów energetycznych. Największym problemem jest utrzymujące się oblodzenie i szadź, pojawiają się ciągle nowe uszkodzenia. Spółka już poniosła wielomilionowe straty. Czeka ją też pokrycie kosztów odszkodowań. - To co dzieje się obecnie, jest wynikiem warunków atmosferycznych, kombinacji pewnych czynników, które spowodowały ekstremalne oblodzenie i szadź na instalacjach energetycznych i na drzewach. To są zjawiska, które wykraczają poza wszelkie normy, standardy, które są uwzględniane przy projektowaniu urządzeń - podkreślił prezes. Uczestnicy spotkania wskazywali na potrzeby zmian w przepisach, aby w przyszłości lepiej radzić sobie z podobnymi sytuacjami. Według nich, instytucje publiczne powinny zostać wyposażone w urządzenia prądotwórcze na wypadek tego typu awarii. Starostwa powinny mieć mobilne agregaty, te które ma straż pożarna okazują się niewystarczające. Energetycy skarżyli się też np. na kłopoty z wejściem do prywatnych lasów w czasie usuwania awarii.