Wyrok dotyczy siedmiu przestępstw, których Paweł M. dopuszczał się wobec jednej pokrzywdzonej między 2011 a 2018 rokiem. Oskarżono go o gwałt i doprowadzenie jej do innej czynności seksualnej przy użyciu zabiegów oraz technik manipulacyjnych. Jego działania miały wywołać u kobiety stan, w którym nie wiedziała, czy i jakie decyzje podejmuje. - Proces odbywał się z wyłączeniem jawności - powiedział Interii sędzia Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie. Pierwsza o środowym wyroku poinformowała Paulina Guzik z TVP. Komisja badała przeszłość Pawła M. W 2021 roku komisja osób świeckich, której przewodniczył katolicki pisarz i publicysta Tomasz Terlikowski, badała przypadki przestępstw seksualnych popełnionych przez dominikanina. Oceniła ona, że latami wykorzystywał wierne, a także zakonnice, a wewnątrz zakonu stworzył sektę. Komisję powołali sami dominikanie. W trakcie jej prac wyszło na jaw, że pierwsze przypadki łamania prawa przez Pawła M. mają początek w 1997 roku. Mężczyzna przez lata stosował przemoc nie tylko seksualną, ale i psychiczną oraz fizyczną. Wspólnota św. Dominika była sektą. Dowodził nią Paweł M. W latach 1996-2000 skazany duchowny prowadził wrocławską Wspólnotę św. Dominika. W tej organizacji również dochodziło do czynów karalnych. Pierwszy, nieprawomocny wyrok wobec Pawła M. zapadł we wrześniu zeszłego roku. Wtedy sąd rejonowy skazał go na cztery lata więzienia. Miesiąc później dominikanin wyszedł z aresztu za poręczeniem finansowym. Nałożono na niego również dozór policyjny. Prowincjał zakonu o. Łukasz Wiśniewski informował wtedy, że poręczycielem nie byli dominikanie. "W związku z zaistniałą sytuacją br. Paweł M. otrzymał ode mnie nakaz przebywania poza klasztorem, w konkretnym, odosobnionym, miejscu oraz otrzymał całkowity zakaz kontaktu z innymi osobami, poza najbliższą rodziną i organami państwowymi. Pozostajemy również w kontakcie z osobami poszkodowanymi, które są przez nas na bieżąco informowane o sytuacji" - podawał w komunikacie. Pierwotny wyrok komentował Tomasz Terlikowski. "Nie jest jeszcze prawomocny, adwokaci zapowiedzieli apelację. (Wyrok) to kolejny ważny krok w drodze przywracania elementarnej sprawiedliwości" - oceniał.