Konferencja pt. "Wpływ mobilności zawodowej i migracji na rozwój społeczno-gospodarczy oraz rynek pracy miast i regionów" jako impreza towarzysząca polskiej prezydencji odbyła się w środę w Dąbrowie Górniczej. Jak ocenił prezydent miasta Zbigniew Podraza, sytuacja demograficzna Dąbrowy Górniczej jest zdecydowanie lepsza niż większości miast województwa śląskiego. "Miasta się kurczą" - Kurczenie się miast i migracje są jednak problemem nas wszystkich, bo niestety młodzi ludzie w wieku produkcyjnym wyjeżdżają za granicę - zaznaczył Podraza. Prognozy demograficzne na przyszłe lata dla województwa śląskiego nie napawają optymizmem. - Do 2030 roku, jak wynika z badań Polskiej Akademii Nauk, w województwie ubędzie nam 800 tys. mieszkańców, z czego 300 tys. w Metropolii Silesia - powiedział podczas konferencji przewodniczący zarządu Górnośląskiego Związku Metropolitalnego, a zarazem prezydent Świętochłowic Dawid Kostempski. Zaznaczył, że po zapoznaniu się z raportem "Młodzi 2011" można powiedzieć, że nie jest to "koniec złych wiadomości". - Obecnie nasze województwo znajduje się na jednym z ostatnich miejsc pod względem liczby zameldowanych osób młodych - poinformował. Migracja za lepiej płatną pracą Młodzi najczęściej decydują się na migrację za lepiej płatną pracą, opuszczając województwo śląskie (definitywne wymeldowania) na rzecz innego regionu w kraju lub decydując się na pracę za granicą. - Jak wynika z danych GUS, w 2010 roku więcej osób wymeldowało się z województwa niż zameldowało - tłumaczył Kostempski. Jeden z raportów Centrum Doradztwa Strategicznego w Krakowie wskazuje, że wśród głównych kierunków emigracyjnych znalazły się: na pierwszym miejscu - Wielka Brytania, na drugim - Niemcy, na trzecim - Holandia, na czwartym - Irlandia. Najwięcej osób emigruje z takich śląskich powiatów jak: lubliniecki, myszkowski, raciborski. Wśród miast najwyższy wskaźnik wyjazdów za pracą odnotowały: Żory, Jastrzębie Zdrój, Dąbrowa Górnicza, Rybnik. Szok poemigracyjny po powrocie do kraju - Po pewnym czasie wielu z nich powraca do kraju, najczęściej z powodów osobistych - powiedziała PAP Marta Gruszka z Centrum Doradztwa Strategicznego. Oceniła, że wielu z nich po powrocie do kraju doznaje szoku poemigracyjnego. Dlatego częściej decydują się na założenie własnej firmy niż szukanie zatrudnienia w większym zakładzie pracy. - Problem polega na tym, że za granicą często doświadczają dobrej jakości i kultury pracy, dlatego trudno im się przestawić na polskie warunki. Wolą więc pracę na własny rachunek - wyjaśniła Justyna Szymańska z Centrum. Zdaniem prelegentów, zjawiska migracji i kurczenia się miast zatrzymać nie można, a jego skutki będą się uwidoczniały w przyszłości, można jednak poczynić pewne kroki, które być może zatrzymają młodych na dłużej. Trzy kluczowe elementy mogą poprawić sytuację Kostempski wymienił trzy kluczowe elementy, nad którymi miasta powinny popracować. Pierwszy z nich to komfort zamieszkania. - Ludzie muszą mieszkać w przyzwoitych warunkach, a w większości śląskich miast substancja mieszkaniowa liczy sobie ponad 100 lat - tłumaczył. Po drugie miasta powinny zadbać o dobre miejsca pracy w zakładach powiązanych z nowoczesnymi technologiami. Po trzecie należy zmieniać, uatrakcyjniać przestrzeń publiczną. - Czyli to, czego brakuje w ośrodkach poprzemysłowych. Trzeba zadbać o miejsca, w których można byłoby miło spędzić czas - zaznaczył Kostempski. Prof. Jerzy Runge z Uniwersytetu Śląskiego ocenił, że sytuację, w jakiej znalazło się województwo śląskie, należy wiązać m.in. z upadkiem największych zakładów pracy związanych z przemysłem ciężkim, dlatego miasta powinny zastanowić się nad koniecznością zmian i dostosowaniem do nowej sytuacji. Demografowie zauważyli, że Śląsk nie jest w tym odosobniony. Z podobnymi problemami borykało się wiele centrów przemysłowych Europy, m.in. niemieckie Zagłębie Ruhry.