Jak poinformowała w środę rzeczniczka Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego Marta Malik przekazując dane wydziału polityki społecznej, dotąd prawie wszyscy powodzianie z terenu woj. śląskiego, którzy po wiosennej powodzi czekali na odbudowę swoich domów lub mieszkania zastępcze, opuścili już zajmowane dotąd tymczasowe. - Wyjątkiem jest jedna rodzina z Bierunia, która dotąd, czekając na zakończenie remontu, nie chciała wyprowadzać się z przyczepy. Mamy jednak zapewnienie, że do środy opuszczą oni zajmowany przez nich kemping - wyjaśniła rzeczniczka. Jeszcze pod koniec października w kontenerach i przyczepach w Bieruniu mieszkało dwanaście rodzin. W ostatnich dniach pozostało ich sześć, jednak - według dyrektor tamtejszego ośrodka pomocy społecznej Bogusławy Miernik - wszystkie w ostatnich dniach zadeklarowały ich opuszczenie do 1 grudnia. Według bieruńskich pracowników socjalnych, w niektórych przypadkach kluczowa okazała się postawa przedsiębiorców budowlanych. Jedna z rodzin, która jeszcze przed miesiącem miała nowy dom w stanie surowym i obawiała się, że nie zdąży wprowadzić się przed świętami Bożego Narodzenia, właśnie spędziła w nim pierwszą noc - z poniedziałku na wtorek. - Tam było opóźnienie. Niektóre firmy oferowały szybkie dokończenie prac, ale po niebotycznych kosztach. Na szczęście znalazł się właściciel, który chyba rzucił wszystkie inne zlecenia i dokończył budowę za rozsądną cenę - wyjaśniła Miernik. Jeszcze do niedawna jedna rodzina mieszkała też w kontenerze w Częstochowie. Także ona jednak przed mrozami przeniosła się do solidniejszego lokum. Urzędnicy wojewody nie mają też informacji o jakiejkolwiek dotkniętej osuwiskami rodzinie z rejonu Milówki, która dotąd nie znalazłaby lokum w mieszkaniach zastępczych lub u bliskich czy rodziny.