Taką decyzję podjęli dąbrowscy radni podczas środowej sesji. Przyszłotygodniowa odbędzie się dokładnie miesiąc od rozpoczęcia przez salowe okupacji dąbrowskiego Urzędu Miasta. Kobiety walczą w ten sposób w obronie swoich warunków pracy po zmianie firmy sprzątającej w Szpitalu Specjalistycznym im. Starkiewicza, którego organem założycielskim jest miasto. - Dobrze, że radni w końcu zajęli się naszą sytuacją. Mam nadzieję, że na sesji w przyszłym tygodniu uda się wreszcie znaleźć rozwiązania naszych problemów. Radni mają prawne możliwości w tym zakresie - powiedziała przewodnicząca Solidarności w dąbrowskim szpitalu Elżbieta Żuchowicz. Środowa sesja przebiegła w dość emocjonalnej atmosferze. Obradom przysłuchiwali się - oprócz salowych - górnicy z kopalni "Kazimierz-Juliusz" oraz pracownicy dąbrowskich zakładów. Sprawy salowych nie było w porządku obrad. Protestujące miały jednak nadzieję, że zgłoszą ją radni i tak się stało. Salowe od 2004 r. pracowały w firmie Aspen, która wygrała wówczas przetarg na sprzątanie dąbrowskiego szpitala i przejęła zatrudnione w nim wcześniej salowe. Podpisano porozumienie gwarantujące im pracę i płace. Niedawno nowy przetarg wygrała Spółdzielnia Inwalidów Naprzód, która jednak odmówiła przejęcia salowych na tych samych zasadach, czyli zatrudnienia na czas nieokreślony. Zaoferowała natomiast salowym dwuletnie umowy, kobiety nie zgodziły się. Sprawa trafiła do sądu pracy, bada ją też Państwowa Inspekcja Pracy. Mediacje podjęte przez władze miasta nie przyniosły skutku. W tej sytuacji prezydent miasta Zbigniew Podraza ocenił, że możliwości działania miasta zostały wyczerpane, a spór rozstrzygnie sąd. Deklarował, że w przypadku niekorzystnego dla salowych rozstrzygnięcia miejskie instytucje - zwłaszcza urząd pracy i ośrodek pomocy społecznej - zrobią wszystko, aby im pomóc. Swoje stanowisko podtrzymał podczas środowej sesji. Kobiety w godzinach pracy rozkładają materace w holu urzędu, przypominają też o sobie odgłosem wuwuzeli - głośnych trąbek, używanych podczas demonstracji.