Policja nie ma jednak na to świadków, a sam poszkodowany nie może zeznawać, ponieważ ma poranioną twarz. Policja próbuje ułożyć wszystko w logiczną całość. W nocy funkcjonariusze dostali anonimowy telefon, że po osiedlowych ulicach zygzakiem jeździ pijany kierowca. Na miejsce pojechały dwa policyjne patrole. Jeden z nich na poboczu zauważył samochód. Stojąca wokół niego grupa ludzi natychmiast uciekła. Zostało tylko dwóch mężczyzn. Jeden z nich powiedział, że widział jak drugi jeździł pijany. Drugi mężczyzna w samochodzie faktycznie był pod wpływem alkoholu; miał około 2 promili. Był także mocno poobijany. Kiedy policjanci zabrali go na komendę - zemdlał. Jedna z hipotez to pobicie przez wzburzony tłum. Nie ma jednak świadków. Dlatego, jak powiedział jeden z policjantów, nie można jeszcze wykluczyć pobicia z innego powodu. Samego kierowcy na razie przesłuchać się nie da, ponieważ ma poważnie poranioną twarz.