Długosz przyznał się do znacznych zaniedbań wynikających z obniżenia kosztów własnych przedsiębiorstwa MARD kosztem pracowników, którzy ponieśli śmierć w listopadzie 2006 roku. Długosz potwierdził fakt łamania procedur bezpieczeństwa poprzez zakrywanie czujników metanowych w chodnikach wydobywczych oraz fałszowali stężenia pyłu węglowego. Szkolenia niektórych górników, którzy ponieśli śmierć w wyniku zapalenia się pyłu węglowego trwały zaledwie dwa dni. Po podpisaniu zobowiązania o odbyciu szkolenia BHP, młodych ludzi kierowano natychmiast do wydobycia. Zaraz po tragedii właściciel firmy MARD zaręczał własną głową, iż wszyscy jego ludzie byli doświadczonymi i wyszkolonymi pracownikami dołowymi. Najważniejszym jednak elementem zeznań właściciela firmy MARD, było przyznanie się do uczestnictwa w procederze ustawiania przetargów przez spółki węglowe. Informacja taka była dla Ślązaków tajemnicą poliszynela. Od dawna wiadomo było, że tam gdzie są ogromne pieniądze, jeden czy dwa miliony złotych może zniknąć bez śladu. Władze wszystkich górniczych związków zawodowych wielokrotnie informowały o niejasnościach związanych z organizacją przetargów przez spółki węglowe. Obecnie proceder ten został ujawniony publicznie. Dziwić mogą wypowiedzi niektórych prominentnych polityków, którzy twierdzą, iż wyjaśnienie wszystkich nieprawidłowości związanych z organizacją przetargów w resorcie górnictwa jest nie do ogarnięcia z powodu nieprzebranej ilości dokumentów przetargowych. Właśnie na to liczyli uczestnicy ustawianych przetargów. Jaka jest rada na powyższe rozterki? Trzeba zapytać przedsiębiorców jak działał mechanizm ustawianych przetargów i wyciągnąć wnioski z ich doświadczeń. Tylko czy zechcą iść na współpracę i zdradzać swoje tajemnice? Autor: Witold Janowicz