Policja zapowiada, że zatrzymany niedawno strażnik z kopalni prawdopodobnie nie jest ostatnim podejrzanym w tym śledztwie. - 56-letni mężczyzna, działając w zorganizowanej grupie przestępczej, umożliwił w latach 2000-2004 dokonywanie kradzieży węgla w ilości ok. 1300 ton, o wartości co najmniej 143 tys. zł - powiedział we wtorek nadkom. Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji. Dotychczas w tej sprawie zatrzymano łącznie 47 osób, z których 32 zostały tymczasowo aresztowane, a 11 objęto policyjnym dozorem. Pięcioro innych podejrzanych wpłaciło w sumie 75 tys. zł poręczeń majątkowych. Policjanci zajęli majątek podejrzanych - samochody, sprzęt RTV i pieniądze - wartości blisko 1,9 mln zł. Obejmujące lata 2000-2004 śledztwo przyniosło pierwsze zatrzymania we wrześniu 2005 r. Wśród zatrzymanych są głównie pracownicy kopalni, którzy zaniżali wagę i klasę sprzedawanego węgla i miału oraz pracownicy firmy ochraniającej kopalnię, którzy pomagali w wywozie węgla z zakładu. Zatrzymano też osoby ważące węgiel, ładowaczy, kierowców oraz tych, którzy sprzedawali skradziony węgiel. Prawie wszyscy zatrzymani to szeregowi pracownicy kopalni "Staszic" oraz firm pracujących na jej zlecenie. Jedyna osoba spoza tego kręgu to 43-letni mężczyzna z Mysłowic, zajmujący się sprzedażą skradzionego węgla detalicznym odbiorcom. Wszystkim zatrzymanym postawiono m.in. zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, za co grozi do trzech lat więzienia. Odbierający węgiel paser może spędzić w więzieniu nawet 5 lat. Afera w kopalni "Staszic" nie była jedyną tego typu, wykrytą w ostatnich latach przez śląską policję. Podobny proceder ujawniono też m.in. w katowickiej kopalni "Wieczorek" (podobnie jak "Staszic" należy do Katowickiego Holdingu Węglowego) oraz niektórych kopalniach Kompanii Węglowej. Przedstawiciele górniczych spółek zapewniają, że stosowane obecnie mechanizmy sprzedaży oraz system monitoringu zapobiegają nadużyciom.