Mechanizm oszustwa był prosty: nazwiska informatorów były fikcyjne, nie było więc żadnych przeszkód, aby zagarnąć pieniądze. Sprawa trafiła do prokuratury, ale wygląda na to, że jej rozwikłanie nie będzie łatwe. Wszelkie wypłaty z funduszu operacyjnego policji są objęte tajemnicą. Tylko kilka osób w częstochowskiej komendzie powiatowej wie, ile się płaci za informacje, które pomagają w ustaleniu sprawców przestępstw. - Aby przeprowadzić jakiekolwiek czynności w tej sprawie musimy zwrócić się do ministra spraw wewnętrznych o odtajnienie pewnych dokumentów, które objęte są tajemnicą państwową - mówi Zbigniew Wytrych, naczelnik Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Nieoficjalnie wiadomo, że na razie chodzi o zagarnięcie kilkuset złotych przez jednego z funkcjonariuszy. Możliwe jednak, że dochodzenie obejmie też wyższych rangą policjantów, a zdefraudowana kwota okaże się większa. Kilku policjantów mogących mieć związek ze sprawą odeszło niedawno na emeryturę.