Pielęgniarki protestują przeciw planom restrukturyzacji ich placówki, w obawie przed zwolnieniami. Żądają gwarancji pracy przez najbliższe trzy lata. - Czwartkowe rozmowy z władzami miasta nie przyniosły rezultatu, mamy jeszcze rozmawiać w piątek, ale część z nas postanowiła do tego czasu zaczekać w pomieszczeniach urzędu miejskiego - powiedziała Hanna Konarska z organizacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) w szpitalu zespolonym. W czwartek po południu pielęgniarki zorganizowały przed miejskim ratuszem w Częstochowie pikietę, do której dołączyła m.in. częstochowska "Solidarność". Zapowiadają dalsze protesty, mimo zapowiedzi negocjującego z nimi zastępcy prezydenta miasta ds. służby zdrowia Jacka Betnarskiego, że takie formy protestu uniemożliwią dalsze rozmowy. Problem dotyczy planowanej przez władze Częstochowy restrukturyzacji należącego do miasta, zadłużonego obecnie na ok. 70 mln zł, szpitala. Jak oceniają działające w nim związki zawodowe, wskutek prywatyzacji placówki pracę w niej może stracić prawie 50 pielęgniarek. Władze miasta argumentują, że nie ma innej drogi dla szpitala niż właśnie prywatyzacja. Miejski Szpital Zespolony w Częstochowie przystąpił do programu restrukturyzacji dwa lata temu. Jego założenia przewidują utworzenie na podstawie dotychczasowego szpitala nowej spółki w całości należącej do miasta. Wszystkie zobowiązania przejąłby wówczas budżet Częstochowy, tak aby nowa placówka z chwilą powstania miała czyste konto. - Chodzi o to, by układ zbiorowy pracy, obejmujący wszystkie części szpitala zespolonego, gwarantował pracę wszystkim dotychczas w nim zatrudnionym na okres dzierżawy budynków szpitala przez nową spółkę. Według zapowiedzi prezydenta Betnarskiego, dzierżawa miałaby zostać zawarta na trzy lata - wskazała Konarska. Pielęgniarki argumentują, że nie protestują przeciw prywatyzacji, lecz brakowi gwarancji pracy w nowej spółce dla dotychczasowych pracowników. Władze miasta uważają, że taka gwarancja powodowałoby dalsze zadłużanie szpitala, przypominają również, że niedawno pielęgniarki wywalczyły podwyżki, co dodatkowo obciążyło jego budżet. Pod koniec października pielęgniarki częstochowskiego szpitala zespolonego wynegocjowały z jego dyrekcją i władzami miasta po 200 zł podwyżki do wynagrodzenia zasadniczego. Wcześniej tamtejsi lekarze zagwarantowali sobie podwyżki po 1 tys. zł w postaci 400 zł do podstawy pensji i 600 zł dodatku. Zdaniem przedstawicieli samorządu Częstochowy ostatnie podwyżki zwiększyły ryzyko braku pieniędzy na wypłaty dla wszystkich 900 osób zatrudnionych w szpitalach placówki w najbliższych miesiącach. Władze miasta podkreślają też, że szpitale nie mogą otrzymywać od samorządów dodatkowych środków na pensje.