Mieszkania są wychłodzone, bo nastąpiła awaria głównej magistrali przesyłowej w Katowicach. Przeciek nastąpił w rurach, które zasilają między innymi położone w pobliżu autostrady A4 katowickie osiedle Paderewskiego, część dzielnicy Brynów, tak zwaną starą i nową Ligotę oraz osiedle Odrodzenia. - Jak wstałem rano, to głowa mi się trzęsła z zimna - powiedział reporterowi RMF FM jeden z mieszkańców feralnych osiedli. Ekipy techników są już na miejscu. Prace naprawcze są utrudnione, ponieważ komora, w której znajduje się magistrala ciepłownicza, ciągle jest zalewana przez wodę. Póki co jest zbyt głęboka, by ktokolwiek bezpiecznie zszedł pod ziemię. Cały czas trwa wypompowywanie wody. Z awarią walczy ponad 10 osób. Przy takich okazjach pojawia się pytanie, czy usuwanie podobnych awarii musi trwać tak długo? Najczęstszymi powodami ich występowania w Śląskiem są: korozja rur, skoki temperatur oraz skoki temperatur. W centrum śląskiej aglomeracji jest prawie 500 kilometrów rur ciepłowniczych. Większość z nich ma około 50 lat. Od grudnia zimne kaloryfery mieli już m.in. mieszkańcy Czeladzi, Dąbrowy Górniczej, Sosnowca, Bytomia, Chorzowa i Katowic. W tym ostatnim mieście awarii było kilka. Naprawa idzie tak wolno, bo brakuje pieniędzy, a nowoczesne - odporne na wstrząsy - rury dużo kosztują. Jest też inna przyczyna: brak systemu usuwania awarii. Do tej pory wymieniano to, co akurat się zepsuło. Dopiero w tym roku ma to się zmienić. W szukaniu miejsc, gdzie nastąpiła awaria, mają pomagać samoloty. Niestety - nikt na razie nie wie, kiedy ta operacja się zacznie, ani - co ważniejsze - kiedy się skończy.