Przemek, Adam i Piotrek, uczniowie cieszyńskich szkół, przyszli na świat w 1991 roku, dwa lata po obaleniu PRL. Ten rok obfitował w wiele ważnych wydarzeń. Rozwiązano Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Po raz kolejny przyjechał do nas Jan Paweł II. Zmarli Miles Davis i Freddie Mercury... W 2009 roku osiągną pełnoletniość i jeśli egzaminator da, otrzymają prawo jazdy. PRZEMYSŁAW BOROWIAN 0 Jak rozpoznać nasze pokolenie? To proste - mp3 w uszach, modne ciuchy i brak własnego zdania. Niestety. Kiedy dojrzewaliśmy i z dzieci stawaliśmy się nastolatkami wprowadzono wiele "udogodnień". Komórkę zaczął mieć każdy uczeń szkoły podstawowej (a nie jedno z rodziców, jak w przeszłości), a internet stał się pierwszym i właściwie jedynym źródłem informacji. To były nowości. Każdy, po pierwsze, chciał dowiedzieć się jak naprawdę działają, a po drugie musiał je mieć, bo koledzy już mieli. Nasze pokolenie nie wyobraża sobie życia bez tych "cudów techniki". Jestem ciekaw jak wyglądał żywot jeszcze kilka lat temu, kiedy walkman, z obowiązkowymi smerfnymi hitami, był największym szpanem. Niestety zostaliśmy zdominowani przez media. Co prawda dawniej każdy chłopak chciał albo grać jak Michael Jordan czy jak Ronaldo (w zależności od preferowanej dyscypliny sportu), a dziewczyna chciała śpiewać w Spice Girls, ale przynajmniej mieliśmy choć odrobinę własnego stylu. Upieraliśmy się, że zespół Skaner jest lepszy od Boys, mimo iż obie grupy było na topie. Teraz praktycznie każdy wygląda tak samo. Na szczęście "praktycznie" nie znaczy każdy. Już wolę te czasy, kiedy żałowało się, że "Wally zwiedza świat" czy "Kaczor Donald" nie są dziennikami... ADAM SZYMAŃSKI - Ominęła nas rewolucja internetowa. Sieć upowszechniła się on dopiero w ostatnich latach. Kiedy byłem mały, szczytem marzeń były Playstation lub jakikolwiek komputer. Internet był dla nielicznych. Dlatego uważam, że obecnie rodzące się pokolenie będzie miało trudniej - więcej okazji "do zbaczania na złą ścieżkę". Dawniej ze zniecierpliwieniem czekało się cały tydzień na kolejny odcinek Muminków. Teraz można je ściągnąć z sieci. Czasami też zastanawiam się, jak dawniej ludzie radzili sobie bez Naszej-klasy. Bo przecież (wiem to od znajomych) pierwszą stroną jaką się włącza po wejściu do neta jest właśnie "portal dla ludzi z klasą". Fotka, czyli dawny lider w ogłupianiu młodych umysłów, spadła na drugi plan. Młodzi ludzie są bardziej podatni na wpływy, a że Nasza-klasa jest zwyczajnie modna, stają się świetnym narzędziem do manipulacji. Uważam, że również muzyka kreuje nas w dużym stopniu. Jeszcze w latach 90. w miarę łatwo było określić, kto jakiej muzyki słucha - ujawniał nam to sposób ubierania się, bycia. Obecnie nie wiadomo, czy dana osoba lubi punk czy po prostu kupuje ciuchy odpowiadające takiemu stylowi. Oczywiście panuje powszechne przekonanie, że jesteśmy częścią pokolenia JP II. Tak naprawdę jednak sądzę, że mówimy tak z przyzwyczajenia, a nie własnej chęci. Niestety mało kto interesował się nauką Ojca Świętego, kiedy on jeszcze żył. Wiedzieliśmy, że Kościołowi katolickiemu przewodzi nasz rodak, ale to wszystko. Dopiero po jego śmierci uświadomiliśmy sobie, jak wiele dla nas znaczył. Określenie "pokolenie JP II" chyba bardziej pasuje do ludzi urodzonych w latach 80. i wcześniej, którzy naprawdę rozumieją zasługi naszego rodaka dla całego świata. My tego nie przeżyliśmy, więc dotyczy nas to w mniejszym stopniu. A powinno być inaczej, bo dzięki niemu możemy żyć w Polsce, w której żyjemy. PIOTR MISZCZYK - Owszem jest przeświadczenie, że nasze pokolenie jest dzieckiem Naszej-klasy, GG i Emo ciuchów, ale więcej w tym gadania, niż prawdy. Tak naprawdę powoli zaczyna być inaczej - młodzież chce robić "na złość" obecnym trendom. Martwi mnie jednak inna sprawa. Urodziliśmy się jeszcze przed oficjalnym rozpadem ZSRR. Nasi rodzice pamiętają stan wojenny i PRL. A my? W szkole kładzie się nacisk na odległą historię. Obecnie uczę się w drugiej klasie liceum ogólnokształcącego na profilu humanistycznym, a do tej pory lekcji, na których mogłem dowiedzieć się co nieco o działaniach Solidarności, Okrągłym Stole i innych ważnych wydarzeniach z tego okresu, miałem jak na lekarstwo. Uczymy się po raz setny o tym, co działo się w starożytnej Grecji, a gdy dochodzimy wreszcie do tego, co dotyczy nas najbardziej, okazuje się, że rok się kończy i nie ma czasu na omówienie... Rozumiem, że to co działo się kilkaset lat temu jest ważne, ale czy nie za długo już to wałkujemy? Czy nie bardziej przyda nam się, nie tyle w życiu, co do życia, wiedza o tym co zrobił Lech Wałęsa, a nie któryś tam z faraonów? Myślę, że po części jest to wina jednego z najgłupszego wynalazków obecnych czasów, czyli reformy szkolnictwa. Zdaję sobie sprawę, że można samemu poczytać o niektórych sprawach, lecz szkoła jednak bardziej motywuje. Notował: JAKUB DOBROSZEK