Na razie pewne jest tylko to, że przed mieszkańcami Czeladzi długa droga - zbieranie podpisów, ewentualne referendum i decyzje urzędników w Warszawie. Są jednak cierpliwi, bo jako miasto dużo tracą, a i samym mieszkańcom utrudnia to życie. Chodzi między innymi o podatki i ciągłe dojazdy mieszkańców do urzędów w Będzinie. Średniowieczna legenda o założeniu Będzina i Czeladzi mówi, że miasta miały powstać po słowach króla: "My tu będziemy, a tu czeladź nasza". Do referendum potrzeba ponad trzech tysięcy podpisów poparcia. Na ich zebranie organizatorzy akcji mają dwa miesiące.