Organizowany w Chorzowie XVIII międzynarodowy turniej drabin hakowych to jeden z ważniejszych konkursów w tej strażackiej dyscyplinie w Polsce. W piątkowych zawodach uczestniczyło 96 strażaków z Polski i Czech. Dyscyplina polega na wspinaczce - przy pomocy zakończonej zaczepami czterometrowej drabiny - na wysokość trzeciego piętra. Zawodnicy rywalizują na specjalnej wspinalni, imitującej ścianę budynku. Po drodze zatrzymują się na kolejnych "parapetach", aby przełożyć drabinę piętro wyżej. Wcześniej jeszcze trzeba przebiec 33 metry w pełnym ekwipunku, z ciężką drabiną. Czas jest mierzony od rozpoczęcia biegu do zeskoku zawodnika ze ściany na specjalny podest. W tym roku najlepszy wynik - 14,48 s - uzyskał Kamil Bezru? z Republiki Czeskiej. To wynik o 0,05 s gorszy od rekordu chorzowskiej wspinalni, który w 2002 r. ustanowił Kamil Utrata (14,43 s). Drugi w tym roku, z wynikiem 14,66 s, był Mirosław Cyrson z woj. pomorskiego. Trzecie miejsce zajął Bartłomiej Siepietowski z woj. małopolskiego, który zakończył konkurencję w czasie 14,81 s. Strażacy biorący udział w takich zawodach są uważani za elitę pożarnictwa. Obecnie, kiedy straż pożarna korzysta z długich automatycznych drabin na samochodach gaśniczych, umiejętność wspinania się za pomocą drabiny hakowej staje się coraz rzadsza. Na co dzień polscy strażacy nie używają już drabin hakowych. Technikę tę stosowano w akcjach gaśniczych w latach 50. i 60. Jednak strażacy nie zgadzają się z twierdzeniem, że w obecnych zawodach chodzi wyłącznie o kultywowanie tradycji pożarnictwa. Wspinanie się za pomocą drabiny pozostaje elementem szkoleń strażaków na każdym poziomie, ponieważ wykształca szybkość, siłę i wytrzymałość - cechy niezbędne w akcji.