Na terenie Katowic istnieją 23 cmentarze. Do najstarszych należą nekropolie usytuowane przy ulicach Sienkiewicza i Francuskiej, cmentarz komunalny w Katowicach-Ligocie i żydowski kirkut na Kozielskiej. Ten ostatni nie jest jednak dostępny dla zwiedzających. Zgodnie z surową tradycją żydowską wstęp na kirkut dozwolony jest jedynie w wyznaczonym czasie, tak by nie zakłócać spokoju zmarłym. Zza okalającego go muru dostrzegłem jedynie kilka wspaniałych, zabytkowych macew i grobowców cadyków. Moją wędrówkę po katowickich cmentarzach rozpocząłem więc od nekropolii przy ulicy Francuskiej, zajmującej prawie dwa i pół hektara powierzchni. Cmentarz założony został w roku 1860. Obecnie dzieli się na dwie połowy, katolicką zarządzaną przez kościół Mariacki oraz protestancką będącą własnością parafii ewangelicko-augsburskiej. Dziś już nie chowa się tu zmarłych. Ilość grobów zamknęła się liczbą 6080. Przy głównej alei spoczywa Wojciech Korfanty, działacz narodowy, dyktator III powstania śląskiego. Granitowy sarkofag jego grobowca wyróżnia się wśród otaczających go mogił. Nieopodal znajduje się grób Józefa Rymera, pierwszego katowickiego wojewody. Okazały pomnik wzniesiono również na mogile wybitnego polskiego śpiewaka operowego Adama Didura. Przy głównej alei zwanej też Aleją Zasłużonych miejsce ostatniego spoczynku znaleźli również; Antoni Rostka, komisarz plebiscytowy i zmarły w 1945 roku Jan Smoleń, wojewódzki kurator oświaty. Po północnej zaś stronie złożono ciało gen. Jerzego Ziętka. Nie dane mu było spocząć w jednej mogile ze swą małżonką. Ludzie pamiętają o najbardziej zasłużonych, porządkują mogiły, czyszczą grobowce, dbają o świeże kwiaty i wieńce. Czy na tutejszym cmentarzu leżą jeszcze jacyś inni sławni katowiczanie? Tego nie wie chyba nikt. Stare kroniki cmentarne przepadły bez śladu. Podobnie stało się z dokumentacją zapełnionego ponad czterema tysiącami grobów cmentarza przy ul. Sienkiewicza. Trudno powiedzieć dlaczego ta właśnie katowicka nekropolia świadczy bardziej niż pozostałe o minionej historii. Być może dzieje się tak dlatego, że grzebano tu przedstawicieli starej repatrianckiej inteligencji śląskiej, lekarzy, prawników, nauczycieli i wojskowych. Łatwo też zidentyfikować lwowiaków. Większość kazała bowiem wykłuć w kamieniu miejsce urodzenia. Przechadzając się główną aleją od strony bramy wejściowej niemal co krok napotykamy na mogiłę ze znanym nazwiskiem. Po lewej stronie we wspólnym grobie wraz z rodzicami spoczywa znakomity aktor Zbigniew Cybulski, którego śmierć wyrwała spośród żyjących w wieku 40 lat. Przed kaplicą cmentarną wzniesiono rodzinny grobowiec Hierowskich. Nieopodal rzuca się w oczy okazały pomnik profesora Łukasza Głuszczaka, niegdyś pracownika Politechniki Śląskiej, generalnego dyrektora górniczego, członka francuskiego ruchu oporu. Zmierzając w stronę małej kaplicy przechodzimy na północną stronę cmentarza. Tu odnajdujemy grób znanego śląskiego działacza Arki Bożka. Niemal na przeciwko spoczywa Alfred Szklarski- pisarz, którego książki upodobali sobie szczególnie młodzi czytelnicy. W tej - zdaje się- bardziej urokliwej części cmentarza pochowano także Stanisława Ligonia, chyba najbarwniejszą postać przed i powojennego Śląska oraz artystów malarzy - Pawła Stellera, Rafała Pomorskiego i Jana Dutkiewicza. Poświęcenie cmentarza przy ul. Sienkiewicza miało miejsce 23 listopada 1911 roku. O całe cztery lata wcześniej powstała nekropolia przy ul. Panewnickiej w Katowicach Ligocie, bodaj największa ze wszystkich zabytkowych katowickich cmentarzy. Zajmuje 5,5 hektara. Najstarsi katowiczanie twierdzą, że jest ona najpiękniej usytuowana. Nie ma chyba w tych słowach wiele przesady. Zewsząd emanuje cisza i spokój przerywane raz po raz głuchymi, pojedynczymi uderzeniami. kościelnych dzwonów odliczających mijające kwadranse. Cmentarz panewnicki nierozerwalnie związany jest z historią Bazyliki i klasztoru Ojców Franciszkanów, którzy sprowadzili się do Ligoty z początkiem stulecia. Podobno teren pod jego budowę przekazali nieodpłatnie sąsiadujący z sobą miejscowi rolnicy. Niestety, od tego czasu aż dwukrotnie paliła się cmentarna kaplica, gdzie przechowywano księgi. Dlatego nikt nie zna dokładnej liczby zmarłych, którzy zakończyli tu swą życiową drogę. Mimo, że na cmentarzu nie ma już wolnych kwater grzebalnych ceremonie pogrzebowe wciąż się odbywają. Większość grobów jest bowiem dwupoziomowych. Wśród ponad 10 tys. mogił trudno jednak natrafić na grób kogoś znanego. Typowy ciasny cmentarz śląski, nie pozwalający na ekspozycję mogił zasłużonych. Wokół skromne pomniki, na których umieszczono jedynie zdawkowe informacje o życiu zmarłych, a właściwie o dwóch datach, które je wyznaczyły - dacie urodzin i dacie śmierci. Tu i ówdzie z nagrobków spoglądają na przechodniów twarze zmarłych zatrzymane w fotograficznym kadrze. Na próżno szukać w ich spojrzeniach odpowiedzi na pytania: kim byli za życia? Dlaczego odeszli młodo? Mieszkańcy Śląska zawsze bardziej dbali o solidne pomniki, nie przywiązując większej wagi do walorów estetycznych, takich jak chociażby wymienianie zasług zmarłego wzorem innych regionów kraju. Przy kaplicy cmentarnej natknąłem się przypadkowo na grób zmarłego w 1933 roku fundatora i zarazem założyciela panewnickiego cmantarza Nepomucena Wielebskiego. Przez długie lata był on naczelnikiem gminy i urzędu okręgowego w Ligocie Pszczyńskiej. Wsławił się także jako syndyk apostolskiego klasztoru Ojców Franciszkanów, za co odznaczono go Krzyżem Papieskim " Pro Eccelsia et Pontifice". Z innych sławnych spoczywających tu postaci wymienić należy długoletniego kierownika Ogrodów Miejskich w Katowicach - Jerzego Czaplickiego, byłego prezydenta miasta - pana Kocura oraz braci Wieczorków, straconych w czasie okupacji za działalność podziemną. Jeśli już mowa o bohaterach z okresu II wojny światowej to nie wolno zapomnieć o harcerzach obrońcach Katowic spoczywających w tylnej części cmentarza. W zbiorowej mogile złożono ciała 105 młodych ludzi pomordowanych przez hitlerowców w okolicznych lasach we wrześniu 1939 roku. Nazwiska 35 bohaterów tamtych dni udało się ostatnio zidentyfikować dzięki staraniom uczniów miejscowego VII Liceum Ogólnokształcącego. Na kamiennym postumencie zawieszono szklane tablice z ich nazwiskami. Znacznie skromniejsze miejsca wiecznego spoczynku wyszykowano ofiarom stalinowskich represji skazanym na śmierć, a następnie rozstrzelanym w więzieniu przy ul. Mikołowskiej. Ich pogrzeby odbywały się nocą, bez świadków. Świeże mogiły odnajdywali nazajutrz pracujący na cmentarzu grabarze. O historii Katowic szczególnie dużo mówi nam cmentarz przy ulicy Gliwickiej ufundowany przez bohatera powstania styczniowego Pawła Kamińskiego. Sporo tu grobów z okresu powstań i II wojny światowej. Najbardziej rzuciły mi się w oczy pomniki postawione ku czci górników, którzy zginęli w wypadkach w latach 1896 w kop. Kleofas i 1956 w kop. Boże Dary. Pochowano ich we wspólnych mogiłach. To dobrze, że ludzie o nich nie zapominają. Kładą świeże kwiaty. Palą znicze. Po wizycie na Gliwickiej udałem się jeszcze na "Mrówczą Górkę", by odwiedzić najmłodszą i zarazem największą śląską nekropolię przy ul. Murckowskiej. Przekazy historyczne mówią, że to właśnie tu przed 150 laty urządzono wielki cmentarz choleryczny, na którym grzebano ofiary śmiertelnej zarazy. Ale nie ma po nim żadnego śladu. Za to nowy moloch ma 42 hektary i już prawie cztery tysiące grobów zwykłych, przeciętnych mieszkańców naszego miasta. Anonimowe mogiły opatrzone lakonicznymi informacjami nic jednak nie powiedziały mi o historii, widać zbyt bliskie są jeszcze otaczającego je życia. TK