Jak poinformował rzecznik policji w Piekarach Śląskich Piotr Budzyń, kilkugodzinne wyłączenie tranzytowej trasy między Siemianowicami Śląskimi a Bytomiem, poskutkowało przeniesieniem całości ruchu do Piekar Śląskich i kilkugodzinnym paraliżem komunikacyjnym tego miasta. Według Adama Jakubiaka z policji w Bytomiu, po przeprowadzeniu analizy stanu konstrukcji uszkodzonego obiektu i uprzątnięciu wystających elementów oraz gruzu z drogi zdecydowano się przywrócić ruch na drodze nr 94, z dotychczasowym ograniczeniem wysokości przejeżdżających pojazdów - do 3,90 m. Do kolizji doszło w poniedziałek około godziny 22. Choć nie było świadków, a sprawca odjechał, policjanci znaleźli i pojazd, który spowodował zniszczenia, i jego kierowcę. Ciężarówka z lawetą, na której przewożono dużą stalową konstrukcję, stała w bazie transportowej w pobliskich Siemianowicach Śląskich. Na przewożonej konstrukcji widać było ślady uderzenia, a na lawecie zalegało sporo betonowego gruzu. Jak się okazało, przesłuchany kierowca miał wszystkie uprawnienia do wykonywania przewozów ponadnormatywnych. - Kompletujemy materiał dowodowy i sprawdzamy, co zawiodło - zaznaczył we wtorek po południu Budzyń. Siła uderzenia w wiadukt była tak duża, że - prócz oderwania części betonowej konstrukcji - porozrywana została też część zbrojeń. Wezwany w nocy na miejsce Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego z Bytomia stwierdził uszkodzenia grożące bezpieczeństwu przejeżdżających pod wiaduktem samochodów. Po tej diagnozie przejazd drogą nr 94 został bezterminowo wstrzymany. We wtorek usunięto jednak wystające fragmenty zbrojeń i zdecydowano, że pod wiaduktem można przywrócić normalny ruch samochodowy. Dalsze ekspertyzy mają wykazać, jakie prace będą konieczne dla ewentualnego wznowienia na nim lokalnego kolejowego ruchu towarowego.