Wcześniej przeciwko salonowi protestowali mieszkańcy. Teraz do protestu przyłączyli się: Cieszyński Ruch Obywatelski, Stowarzyszenie Dziedzictwo im. Jana Sarkandra i parafia św. Marii Magdaleny, która znajduje się nieopodal i nie chce mieć świątyni hazardu obok kościoła. Według przepisów, w miastach do 100 tysięcy mieszkańców może działać jeden salon gier. Temu, który od lat funkcjonuje przy ul. Menniczej w Cieszynie właśnie kończy się koncesja, więc do boju o jedno zezwolenie przystąpiły trzy spółki z Cieszyna, Warszawy i Krakowa. Decyzję o lokalizacji wydali na ostatniej sesji radni - postawili na firmę lokalną nie bacząc na protesty mieszkańców kamienicy przy ul. Sejmowej, gdzie salon ma powstać. Do głosowania na konkretną lokalizację (nie powiedział którą) namawiał radny Aleksander Matysiak, szef komisji gospodarki komunalnej w radzie. - Komisja proponuje, aby wybrać jedną lokalizację i nie pozostawiać Warszawie prawa do decydowania za nas - przekonywał radny. Mieszkańcy Sejmowej dziwią się, że z trzech lokalizacji radni postanowili wybrać akurat tą najbardziej kontrowersyjną. Ludzie boją się hałasu oraz tego, że na automatach zaczną grać ich dzieci. Nie podoba im się również uprawianie hazardu pod kościołem. Ostateczna decyzja należy do Ministerstwa Finansów, które przyznaje koncesje. Resort raczej nie będzie przeciwstawiał się woli radnych. - Resort nie ma monopolu na mądrość, dlatego opinia samorządu w sprawie lokalizacji jest bardzo ważna. Jeśli samorząd opiniuje jakąś lokalizację, to minister się do niej przychyla, bo to samorząd powinien najlepiej wiedzieć, gdzie taka działalność nie budzi sprzeciwów - powiedział "Dziennikowi Zachodniemu" Witold Lisicki z Ministerstwa Finansów. Protestujący liczą więc na wojewodę, któremu przesłali protest oraz wniosek o uchylenie decyzji radnych. TWO