Ściąganie, odpisywanie, robienie wszelkiego typu błędów - wszystko to, co zwykle tępione jest w szkole, na cieszyńskim Rynku było wręcz wskazane. - Sprzeciwiamy się przyjętym zasadom - mówił Piotr Ryszka, główny organizator dorocznego happeningu. Weseli maturzyści musieli zmierzyć się z pytaniami z zakresu matematyki, fizyki, wychowania psychicznego, języka angielskiego, logiki, sportu i dietetyki. Wszystkie pytania dotyczyły Chin lub ich mieszkańców. - Postanowiliśmy poruszyć tematykę chińską ze względu na zbliżającą się olimpiadę, wokół której wciąż jest wiele kontrowersji. Chcieliśmy pokazać Chiny od humorystycznej strony i przy okazji dobrze się bawić - dodał Ryszka. O dyplom "Wesołego maturzysty" walczyli ludzie w różnym wieku. Nie zabrakło również nauczycieli. - Jestem emerytowaną nauczycielką i przyszłam, żeby się zabawić. To bardzo sympatyczne doświadczenie - mówiła Janina Motylewska ze Strumienia, która bez większych trudów zdobyła dyplom. Nie brakowało również uczniów szkół średnich, którzy za niedługo będą przystępować do prawdziwej matury. - Jeżeli szczęście pozwoli, to prawdziwa maturę będziemy pisać za dwa lata. Dziś przyszliśmy tutaj dla rozrywki i z ciekawości. To pierwsza nasza matura - przekonywali Krzysiek Klimek i Mateusz Pytel, którzy notorycznie ściągali na egzaminie, zyskując tym podziw komisji. Każdy kto uzyskał tytuł "Wesołego maturzysty" musiał podpisać się na dyplomie dwumetrowym długopisem, a następnie otrzymał nagrodę - zupkę chińską, aby posilić się po trudach zdawania egzaminu. Autor: DOROTA KOCHMAN