W nocy z soboty na niedzielę policja otrzymała informację o śmierci mężczyzny, który został przewieziony na pogotowie ratunkowe w Katowicach. Jego życia nie udało się uratować mimo reanimacji, miał wiele ran zadanych nożem. Był to 30-letni dziennikarz współpracujący z jedną ze śląskich redakcji. Okazało się, że został on zaatakowany pół godziny wcześniej w Parku Śląskim. Sprawca zakradł się do auta zaparkowanego w pobliżu stadionu GKS-u Katowice i zaatakował mężczyznę, który siedział w samochodzie razem z młodą kobietą. Po ataku na dziennikarza to ona zawiozła go na pogotowie. Szef Prokuratury Rejonowej w Chorzowie Cezary Golik poinformował w czwartek dziennikarzy, że zatrzymanemu przedstawiono zarzut pomocnictwa sprawcy zabójstwa do posługiwania się "urządzeniem podsłuchowym" zainstalowanym w samochodzie kobiety. Miał on kupić kartę SIM, która znalazła się w lokalizatorze, zarejestrować ją na swoje nazwisko i przekazać mężczyźnie typowanemu na bezpośredniego sprawcę. Za takie przestępstwo 37-latkowi grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Decyzję o ewentualnych środkach zapobiegawczych prokurator podejmie po przesłuchaniu mężczyzny. W rachubę wchodzi wniosek o aresztowanie lub dozór policji - powiedział Golik. Prokuratura: Te ustalenia zbliżają nas do sprawcy Jak wyjaśnił prokurator, urządzenie śledzące było zamontowane na zewnętrznej części karoserii samochodu, którym poruszała się kobieta. Jeździła z nim około trzech dób. - To urządzenie, które lokalizowało położenie samochodu, przekazywało informacje drogą telefonii GSM do odbiorcy tych informacji - opisywał. - Bez wątpienia te ustalenia zbliżają nas do sprawcy przestępstwa, mężczyzna jest typowany. Na ten moment zarzut nie został formalnie sformułowany, wobec tego nie mogę ujawnić jego danych - powiedział prok. Golik. Potwierdził, że zatrzymany 37-latek jest znajomym mężczyzny, który jest typowany na sprawcę zbrodni i prawdopodobnie wkrótce będzie w tym śledztwie podejrzanym. Prokuratura nie ujawnia, czy chodzi o męża kobiety, która spotykała się z dziennikarzem i była świadkiem zbrodni. Wcześniej śledczy przyznali, że zniknięcie jej męża "potęguje przypuszczenie, że to on może być sprawcą tego przestępstwa". Wiele wskazuje na to, że po zabójstwie dziennikarza wyjechał za granicę. Zabójstwo dziennikarza. 50 ciosów nożem - Jeżeli komukolwiek zostanie przedstawiony zarzut dokonania zabójstwa i miejsce pobytu tej osoby będzie nieustalone, istnieje możliwość wnioskowania o zastosowanie tymczasowego aresztowania (...), następnie rozesłania listu gończego za taką osobą - dodał prokurator. Możliwe jest także wystąpienie o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania, jeżeli potwierdzi się, że poszukiwany wyjechał z kraju - wskazał. Po przeprowadzonej w środę sekcji zwłok prokuratura poinformowała, że dziennikarz miał około 50 ran zadanych nożem. Prokuratorzy i policjanci od początku za prawdopodobne uznają obyczajowe tło zbrodni i starają się dotrzeć do męża kobiety, która towarzyszyła dziennikarzowi na spotkaniu w Parku Śląskim. Jest ona głównym i jedynym naocznym świadkiem. Była już przesłuchiwana kilka razy i powiedziała śledczym, że nie rozpoznała napastnika. Mówiła jedynie, że był to mężczyzna. We wtorek prokuratura informowała, że zostało zabezpieczone narzędzie zbrodni - nóż kuchenny. Nagrania monitoringu potwierdzają, że podczas zabójstwa na miejscu były trzy osoby - dwaj mężczyźni i kobieta, ale filmy nie są na tyle dobrej jakości, by pozwalały uzyskać precyzyjny wizerunek sprawcy.