- Coś złego wisi ostatnio w powietrzu - kiwa z niedowierzaniem głową policjant, przypominając, że przecież dopiero co odnaleziono zwłoki 74-letniego taksówkarza ze Skoczowa. Niestety, nie tylko te ostatnie wydarzania skłaniają do smutnej konstatacji: takie tragedie były i będą, bo tak zbudowany jest ten świat. Zbrodnia na dziecku (bo w przypadku 3-latka raczej wyklucza się jego przypadkową śmierć) wstrząsa do głębi, wywołuje najgorsze instynkty, powoduje, że mamy ochotę dorwać tego, który odważył się na ten bestialski czyn. Mnożą się pytania: czy rodzice mieli z tym coś wspólnego, czy chcieli pozbyć się malucha, czy może ktoś im go porwał żądając okupu. No i pojawia się podstawowe, chyba najbardziej bolesne pytanie: taki aniołek, jak w ogóle można było?!... Śmierć, która bulwersuje jak żadna inna Śmierć takiego malucha bulwersuje jak żadna inna. Nie jest jednak przypadkiem odosobnionym. Do dziś nie odnaleziono 10-letniej Ani z Simoradza, która w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła bodajże w 1999 roku. W 2005 roku w kamienicy przy ul. Bielskiej w Cieszynie w okrutny sposób, nożem, zamordowano 6-letniego Roberta. Chłopiec na co dzień mieszkał z mamą i dwiema siostrami w innej części Cieszyna, u taty bywał tylko czasami. Do dramatu doszło pod nieobecność ojca, gdy dzieckiem zajmowała się konkubina. Morderczynią okazała się 25-letnia kobieta, lecząca się w przeszłości u psychiatry. Dziecko zabiła z zazdrości o to, że ojciec poświęcał mu zbyt wiele uwagi... Cieszynem wstrząsały też zabójstwa młodych dziewczyn - 26-letniej ekspedientce Izabeli S. w 2002 roku (mordercy po 6 latach zgłosili się na policję gryzieni przez sumienie - poszli siedzieć na 5 i 10 lat), czy 22-letniej cieszyniance Karinie Jurczek, w bestialski sposób zabitej w Berlinie (sprawca nie wyraził skruchy, odsiaduje dożywocie). Ciało dziecka, które nie ma nawet imienia... Dziś, po czterech dniach od znalezienia ciała chłopczyka, wciąż nie wiemy nic o okolicznościach jego śmierci. Nie wiemy nawet skąd jest i czy to w ogóle polskie dziecko. Wiemy tylko, że ciało malucha przeleżało w korycie stawu dwa, trzy dni, zanim zostało przypadkowo odkryte. Od piątku, mimo że sprawa jest bardzo nagłośniona w całej Polsce, na policję nie zgłosił się nikt, kto w chłopczyku rozpoznałby syna znajomych, sąsiada, kuzyna... Nie zgłosił się nikt, kto nadałby sprawie biegu. - To wręcz nieprawdopodobne, bo w takich przypadkach przeważnie dość szybko pojawia się pierwsze zgłoszenie. A my na razie stoimy w miejscu, nie mamy żadnego puntu zaczepienia - mówi policjant. I z posępną miną dodaje: - Najbardziej przeraża to, że mamy ciało, które nie ma nawet imienia... Wojciech Trzcionka CZYTAJ WIĘCEJ: TRAGICZNE ODKRYCIE NA PERYFERIACH CIESZYNA DZIŚ SEKCJA ZWŁOK 3-LETNIEGO CHŁOPCZYKA