- Zawody będą jednocześnie eliminacjami do mistrzostw Europy, które w lipcu odbędą się w Lublanie (Słowenia). Chorzowski turniej będzie też okazją do kongresu poświęconego rozwojowi dyscypliny w Europie i na świecie. Przyjedzie m.in. szef światowej federacji, Japończyk Setsuo Nakamura - powiedział prezes Polskiego Stowarzyszenia Cheerleaders Bartosz Penkala. Oceniany przez międzynarodowych sędziów występ każdej grupy (6-16 osób) trwać będzie 2,5 minuty. Na piątek zaplanowano eliminacje, a w niedzielę zaprezentują się już tylko drużyny walczące o medale. - Wiemy, że powstają nowe hale i stadiony, jest konkurencja wśród organizatorów imprez. Staramy się w niej znaleźć miejsce dla siebie. Zdajemy sobie sprawę, że na przykład reprezentacja kraju w piłce ręcznej kobiet może teraz wybrać inną halę do rozegrania meczu. Chętnie przyjęliśmy organizację mistrzostw, chcąc przy okazji przyczynić się do "roztańczenia" Polski - dodała dyrektor chorzowskiego MORiS Alina Zawada. Według szacunków prezesa PSC Bartosza Penkali, w Polsce w rywalizacji cheerleaderek i "cheerleaderów", bo trafiają się też chłopcy, bierze udział ok. 1500 osób. - Są zespoły skupiające się wyłącznie na udziale w turniejach, inne powstają przy klubach - najczęściej piłki ręcznej, siatkówki czy ostatnio futbolu amerykańskiego i rugby. Te drugie uświetniają swoimi występami mecze. Trzecia, najmniej liczna grupa, łączy starty w zawodach z wspieraniem dopingu - zaznaczył Penkala. Pierwszy w Polsce zespół cheerleaderek powstał w Warszawie w 1988 roku, a 9 lat później powołana została sekcja cheerleaders przy Polskim Związku Koszykówki.