Podczas poniedziałkowej sesji Rady Powiatu dyskutowano o funkcjonowaniu transportu zbiorowego na Śląsku Cieszyńskim. Większa część dyskusji poświęcona była komunikacji autobusowej. - A co z koleją? - pytał radny Ludwik Kuboszek. - Z zazdrością patrzę na Czechy, na podmiejskie połączenia kolejki Elefant. Czy nasz samorząd mógłby się włączyć w rozmowy z koleją i unowocześnić połączenia z Bielskiem, Wisłą albo Zebrzydowicami. Okazuje się, że Starostwo Powiatowe rozmawiało z Polskimi Kolejami Państwowymi. - Gdybyśmy chcieli unowocześnić połączenia, musielibyśmy wydzierżawić albo kupić tory. Nasz budżet tego nie uniesie - przekonywał wicestarosta Mieczysław Szczurek. Leszek Podżorski, wiceprezes Polskiej Izby Gospodarczej Transportu Samochodowego i Spedycji tłumaczy, że starostwo jest w trudnej sytuacji, bo samorządy nie mają żadnych możliwości nacisku na PKP. - Starostwo to taki ubogi petent, ma małe możliwości oddziaływania na kolej - mówi Podżorski. - Może się to zmienić dopiero wtedy, gdy rząd zmieni przepisy i przewozy regionalne staną się własnością samorządów wojewódzkich. O szybkich i wygodnych połączeniach kolejowych urzędnicy starostwa marzą od lat. Już pierwszy starosta cieszyński Andrzej Georg wspólnie z powiatami bielskim i żywieckim przystąpił do Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Samorządów na Rzecz Kolei Lokalnych. Starostowie chcieli stworzyć regionalne przewozy na bazie szynobusów, ale pomysł został tylko na papierze. I do Bielska-Białej nadal jeździmy rozklekotanym składem, który snuje się po torach 50 km/h. TWO