Chodzi o osoby, które co prawda mają pozwolenie na przewóz ludzi, ale nie są to licencje taksówkarskie. Zdaniem prezesa Zrzeszenia Transportu Prywatnego w Katowicach, tacy nibytaksówkarze stanowią nawet jedną piątą. Nie musieli kończyć odpowiednich kursów, zdawać egzaminów z topografii miasta, a w samochodach zamiast taksometrów mają kilometromierze. Protestujący przekażą wicewojewodzie śląskiemu petycję z prośbą do premiera, aby ukrócić te praktyki. Jak powiedzieli, ich demonstracja pod urzędem wojewódzkim będzie krótka, żeby nie utrudniać życia mieszkańcom Katowic. Przejazd stu taksówek jednak i tak skutecznie zablokował ruch na ulicy Francuskiej i Jagiellońskiej, gdzie znajduje się urząd wojewódzki. Podobne protesty trwają w Szczecinie i Warszawie. W stolicy taksówkarze przejadą z Żoliborza do centrum ulicą Marszałkowską, przed resortem spraw wewnętrznych aż do ministerstwa infrastruktury. Dodatkowym utrudnieniem w Warszawie są zamknięte ulice w pobliżu dawnego getta, gdzie trwają uroczystości rocznicowe. Nie można np. parkować na placu Teatralnym i w okolicy, co oznacza, że za kilka godzin komunikacja w Warszawie może zostać sparaliżowana.