- Można przypuszczać, że przejęte narkotyki miały trafić do śląskich szkół i dyskotek. Sprawa jest rozwojowa, prowadzący śledztwo policjanci z Centralnego Biura Śledczego ustalają teraz źródło pochodzenia środków odurzających - powiedział w niedzielę Marek Wręczycki z zespołu prasowego śląskiej policji. Sprawa miała swój początek w lutym tego roku, kiedy w Zabrzu zatrzymano dwóch dilerów; mieli przy sobie 2 kg amfetaminy i 20 tys. tabletek ekstazy. Śledztwo doprowadziło policjantów do biznesmena z Sosnowca, który prowadził legalną firmę recyklingową, zajmującą się utylizacją odpadów. Obserwacja mężczyzny potwierdziła, że wynajął on mieszkanie w Katowicach, gdzie regularnie zwoził narkotyki, które potem rozrabiał ze środkami chemicznymi i sprzedawał dilerom. Policjanci, którzy zatrzymali hurtownika, relacjonowali, że charakterystyczny zapach amfetaminy był wyczuwalny już na schodach domu, gdzie było zamienione w magazyn mieszkanie. Oprócz narkotyków i przyrządów do ich porcjowania policjanci zajęli również dwa należące do zatrzymanego luksusowe auta, 15 tys. zł w gotówce oraz luksusowe zegarki warte ok. 50 tys. zł. Za handel narkotykami mężczyzna może trafić do więzienia nawet na 10 lat.