Ugodę podpisali prezydent Bytomia Piotr Koj oraz wiceprezesi Kompanii: Zbigniew Paprotny i Krzysztof Brejdak. Dokument określa zakres odpowiedzialności w rozwiązywaniu problemów Karbia, skąd do tej pory wykwaterowano ponad 400 mieszkańców uszkodzonych domów. Problemy Bytomia - miasta bodaj najbardziej na Śląsku dotkniętego szkodami górniczymi - były w ostatnim czasie przedmiotem rozmów także na szczeblu rządowym. W poniedziałek podziękowanie dla władz miasta i KW przesłał minister Michał Boni, który wcześniej uczestniczył w poszukiwaniu rozwiązań dla miasta. Dobrowolne porozumienie stron Jak podało w komunikacie Centrum Informacyjne Rządu, oprócz porozumienia, podjęto też starania zmierzającego do ustanowienia pilotażowego programu związanego z rewitalizacją Bytomia, m.in. poprzez wykorzystanie środków unijnych. Według prezydenta Bytomia, Piotra Koja, miasto potrzebuje takiego programu. - Cieszę się, że problem rewitalizacji Bytomia nie będzie problemem tego jednego wydarzenia - powiedział prezydent po podpisaniu ugody z Kompanią. W podpisaniu porozumienia uczestniczył wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak, który powiedział, że rozmowy na szczeblu rządowym przyspieszyły podpisanie ugody. Podkreślił jednak, że to strony wypracowały treść porozumienia. Będą mogli przenieść się do nowych mieszkań - Jest to dobrowolne porozumienie stron, co ma duże znaczenie w dzisiejszych czasach. Ten dokument to bardzo ważne potwierdzenie ugody pomiędzy przedsiębiorcą, czyli Kompanią Węglową, a mieszkańcami, którzy mieli tytuły własności - powiedział Pawlak. Dodał, że takie rozwiązanie daje gwarancję, że mieszkańcy w sposób ugodowy będą mogli przenieść się do nowych, lepszych mieszkań. W wyniku trwających kilka tygodni rozmów strony doszły do wniosku, że naprawienie szkody w drodze ugody uchroni je od długotrwałego i kosztownego postępowania sądowego. Uzgodniona kwota 24,6 mln zł zostanie przeznaczona w całości na budowę nowych oraz modernizację mieszkań znajdujących się w zasobach miasta. Odszkodowanie zostanie wypłacone miastu Prezydent Bytomia przypomniał, że rozpoczęły się już procedury związane z budową nowych mieszkań w dzielnicy Szombierki. Zgodnie z ustaleniami, kwota odszkodowania powinna zostać zapłacona miastu w ciągu dwóch tygodni. Kompania zobowiązała się ponadto do rozbiórki zniszczonych budynków i zagospodarowania terenu, a samorząd - "do niewznoszenia na nim żadnych obiektów". Ponadto Kompania wynajmie lokale przejściowe dla wykwaterowanych mieszkańców mających tytuł prawny do zajmowanych lokali oraz zameldowanych w nich - do 12 miesięcy, pod warunkiem zapewnienia przez miasto 50 mieszkań dla tych osób. Jeśli ten warunek nie zostanie spełniony, okres wynajmu wyniesie tylko 6 miesięcy. To oznacza, że miasto ma 12 miesięcy na zagospodarowanie odszkodowania na cele mieszkaniowe. "KW nie uchylała się od odpowiedzialności" Z kolei mieszkańcy nie posiadający żadnych tytułów prawnych mogą liczyć "na wynajem lokali przejściowych" przez Kompanię, ale przez 6 miesięcy od momentu przekwaterowania - nie dłużej niż na rok od dnia podpisania ugody. Wiceprezes Kompanii Marek Uszko tłumaczył, że ze strony Kompanii nie zostały przekroczone żadne rygory związane z prowadzeniem eksploatacji. - Niestety infrastruktura budowlana była w takim stanie, że ponad stuletnie budynki nie wytrzymały takich obciążeń - tłumaczył. Dodał, że Kompania nigdy nie uchylała się od odpowiedzialności za powstałą szkodę. Powstanie specjalne strefa ekonomiczna? Prezydent Koj wyraził nadzieję, że ugoda nie kończy zainteresowania problemami Bytomia. - Będziemy się zastanawiać, co zrobić, aby w najbliższych latach to jedno z najpiękniejszych śląskich miast odzyskało swoje piękno - mówił prezydent. Wicepremier Pawlak tłumaczył, że teren zdegradowany mógłby wejść w skład specjalnej strefy ekonomicznej. Poinformował, że rozpoczęły się wstępne rozmowy, "aby zyskać miejsce pod inwestycje". Dodał, że w ostatnich kilkunastu latach ubyło w Bytomiu 40 tys. miejsc pracy w samym tylko górnictwie. - Bardzo ważne jest, aby stworzyć możliwości, które pozwolą na znalezienie zatrudnienia na miejscu w obszarach, które mogą być perspektywiczne - mówił.