Jak poinformował podczas czwartkowej konferencji prasowej w Bytomiu prezydent miasta Piotr Koj, dotąd w Karbiu z 80 mieszkań ewakuowano 190 mieszkańców, z których 105 trafiło do hoteli, a 85 - do swoich rodzin. Łącznie ewakuowano na razie 12 budynków. Do dalszej ewakuacji przewidziano 86 osób z 33 mieszkań w czterech następnych budynkach. Budynki nadają się do rozbiórki Według przytaczanej przez miejskiego inspektora nadzoru budowlanego najnowszej opinii prof. Mariana Kawuloka z Politechniki Śląskiej, praktycznie wszystkie wykwaterowane budynki nadają się do rozbiórki. W nowym roku szkolnym nie ruszy działające w pobliżu przedszkole, do którego miało pójść 86 dzieci - trafią do innych placówek. Wskutek szkód ucierpiały też pobliska stacja benzynowa i sieciowa restauracja. Koj powiedział w czwartek, że w toku trwających z Kompanią Węglową negocjacji - ukierunkowanych na zapewnienie wykwaterowanym osobom nowych mieszkań - samorząd zaproponował górniczej spółce wypłatę odszkodowań ustalonych o tzw. wskaźnik odtworzenia metra kwadratowego powierzchni mieszkaniowej budynków mieszkaniowych. Przedstawiciele KW oferują odszkodowania Wskaźnik ten jest określany ustawowo - dla woj. śląskiego wynosi obecnie 3.369 zł za metr. Powierzchnia mieszkaniowa zniszczonych w Karbiu budynków to ok. 10 tys. m kw, co dawałoby kwotę niespełna 34 mln zł. Według Koja, nie może być mowy o odszkodowania za mieszkania o niższej wartości, mającej wynikać np. z ich zużycia. - Gdyby nie ta szkoda, w ogóle nie byłoby problemu - powiedział. Przedstawiciele Kompanii Węglowej w dotychczasowych deklaracjach zaznaczali, że oferowane przez nich odszkodowania za mieszkania nie sięgną wysokości pozwalającej na budowę nowych. Sam Koj relacjonował w czwartek, że przychodzący do niego w tej sprawie mieszkańcy mówią o ofertach KW rzędu 1,7 tys. za metr kw. Nowe domy postawiłoby miasto Kwota 34 mln zł pozwoliłaby miastu na "odtworzenie zasobów mieszkaniowych" w podobnej operacji, jaką zastosowano w Bieruniu. Kompania Węglowa, wykupując podtapiane tam często bloki, wybuduje na terenie udostępnionym przez gminę inny budynek, gdzie trafią zainteresowane tym poszkodowane rodziny. W Bytomiu nowe budynki za pieniądze Kompanii chciałoby postawić na swoim terenie miasto - znalazłyby się wówczas na projektowanym osiedlu TBS w dzielnicy Szombierki, przy ul. Karpackiej. - My tej propozycji jeszcze oficjalnie nie znamy, oczywiście szczegółowo ją przeanalizujemy. Nadal deklarujemy współpracę i pomoc mieszkańcom. Nigdy nie odżegnywaliśmy się od odszkodowań za wyrządzone szkody, ale one muszą być w wysokości wyrządzonych szkód - podkreślił w czwartek rzecznik Kompanii Zbigniew Madej. Negocjacje dotyczą wysokości odszkodowań Jak argumentował, ubezpieczyciel starego samochodu, po jego rozbiciu też nie wypłaca odszkodowania wystarczającego na kupno nowego. - Gdy nasi biegli idą do mieszkań i oceniają szkody - to jeżeli dom ma trzydzieści czy sto lat, nie biorą cennika z sufitu: jest amortyzacja, jest wartość rynkowa - wskazał Madej. Według Koja, rozmowy z Kompanią nie są łatwe. Prezydent tłumaczył w czwartek, że choć nie widać na razie ich wyraźnych efektów, miastu zależy, by zadbać o mieszkańców długoterminowo, nie załatwiając problemu tylko doraźnie. - Celem, który chciałbym osiągnąć, to zapewnić każdemu z mieszkańców, którzy przeżyli swój osobisty dramat, tracąc niejednokrotnie dorobek życia, lokal mieszkalny. Wydaje mi się, że to powinien być nowy lokal - zaakcentował Koj. Brakuje rozwiązań na wypadek takich zdarzeń Prezydent Bytomia wskazał też, że odrzucony w ostatnich dniach przez wojewodę wniosek miasta o ogłoszenie w związku z sytuacją w Karbiu klęski żywiołowej, był dla administracji rządowej sygnałem braku odpowiednich rozwiązań na wypadek takich zdarzeń jak katastrofy spowodowane eksploatacją górniczą. Koj rozmawiał o tym we wtorek z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem Michałem Bonim i wiceministrem SWiA Włodzimierzem Karpińskim. Choć będące następstwem tej rozmowy szczegóły pomocy dla mieszkańców mają zostać ustalone "za kilka dni", prezydent już teraz zaakcentował, że "mając pewne zapewnienia ze strony rządu, może zupełnie inaczej spojrzeć na tę katastrofę, niż gdyby był zupełnie osamotniony". - Pan premier ma świadomość specyfiki tej sytuacji - dodał Koj. Mieszkańcom trzeba zapewnić lokale zastępcze Dopytywany przez dziennikarzy przyznał, że może m.in. chodzić o pomoc finansową rządu dla Bytomia w sytuacji, gdyby rozmowy z Kompanią Węglową w sprawie oczekiwanego przez miasto odszkodowania nie przybrały oczekiwanego toku. Pilnie omawianą z przedstawicielami KW kwestią jest obecnie doraźne zapewnienie wykwaterowywanym mieszkańcom lokali tymczasowych. Porozumienie w tej sprawie jeszcze nie zostało dopięte - być może uda się to w przyszłym tygodniu. Szkody górnicze w Karbiu to poważny problem Prezydent Bytomia zaakcentował, że szkody górnicze w Karbiu są problemem nie tylko ze względu na uszkodzenia samej konstrukcji budynków, ale też np. przewodów wentylacyjnych i kominowych - w obliczu zbliżającego się sezonu grzewczego. Przypomniał przy tym, że poprosił prezesa Wyższego Urzędu Górniczego, który niedawno wydał opinię, że bieżąca eksploatacja węgla nie była prowadzona z naruszeniem przepisów, o ponowne dokładne przeanalizowanie sprawy. Jedno ze spotkań poświęconych sytuacji mieszkańców Karbia odbyło się w czwartek rano u wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka. Oprócz Koja uczestniczył w nim m.in. wiceprezes Kompanii Węglowej Marek Uszko. Wiceprezes Kompanii powiedział, że "od początku Kompania podejmuje decyzje, żeby naprawić szkodę górniczą i nie uchyla się od odpowiedzialności za szkodę".