Ten wyrok może sprawiać pewien problem... Według sądu bowiem, przeludnienie w bytomskim areszcie narusza dobra osobiste zadziornego aresztanta. A skoro jego, to i właściwie większości osadzonych. Takich spraw jest jeszcze w Polsce ponad pół tys. - przyznają w Centralnym Zarządzie Służby Więziennej. W Okręgowym Inspektoracie Służby Więziennej w Rzeszowie podobnych potyczek sądowych z osadzonymi było jak na razie siedem. - W trzech sprawach sąd powództwo oddalił, jeden więzień sam się wycofał, trzy sprawy nadal trwają - mówi kpt. Andrzej Leńczuk, rzecznik OISW w Rzeszowie. Na szczęście w każdym przypadku sądy podchodzą do sprawy bardzo indywidualnie. Nie jest więc tak, że nagle osadzeni zasypią sądy pozwami o odszkodowania, a te - na zasadzie precedensu - zaczną je im przyznawać. Problem jednak istnieje, bo zgodnie z prawem na jednego osadzonego w celi powinny przypadać 3 mkw. powierzchni. W sytuacji polskiego więziennictwa są to mrzonki. List od królowej Inna sprawa, że pracownicy więziennictwa przywykli już - co nie znaczy wcale, że nie doprowadza ich to czasem do białej gorączki - do pomysłowości osadzonych w pisaniu skarg czy pozwów sądowych. Bo cóż można powiedzieć o pewnym więźniu, który oskarżył strażników o kradzież listu, który miała do niego napisać angielska królowa. Głupie? Owszem! Jednak doszło do procesu, który trwał aż dwa lata. Wygrał zakład karny, bo więźniowi nie udało się m.in. zdobyć potwierdzenia, że królowa rzeczywiście taki list wysłała. Andrzej Baran