Broniarz uczestniczył w pikiecie przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach, akcje takie odbywają się w czwartek w wielu polskich miastach. Według policji w katowickiej pikiecie uczestniczyło ok. 500 osób. Nauczyciele protestowali przeciwko zapisom dotyczącym płac nauczycieli w projekcie budżetu na przyszły rok; według związkowców oznaczają one, że w przyszłym roku pensje nauczycieli nie wzrosną, lecz zmaleją. Domagają się też podwyżek płac - ZNP postuluje 50-procentowy wzrost wynagrodzenia zasadniczego. - Coraz częściej do zarządu głównego ZNP przychodzą żądania radykalnej formy protestu, m.in. poprzez nieklasyfikowanie, niepromowanie dzieci, protest maturalny. Widać wyraźnie, że ten Rubikon u wielu nauczycieli jest przekroczony. Wiele razy zastanawialiśmy się, czy możemy odejść od ławek, od uczniów, ale nikt nie chce z nami rozmawiać i nie szanuje łagodnych form protestu - powiedział. Podkreślił, że determinację nauczycieli zwiększył tegoroczny protest lekarzy. - Nie ukrywam, że wakacyjny protest lekarzy był przez nas odebrany przede wszystkim jako demonstracja determinacji, ale jednocześnie przekroczenie pewnej bariery. Nam, nauczycielom, wydawała nam się ona zbyt wielka. Protest lekarzy i pielęgniarek pokazał jednak, że warto przekraczać nawet najtrudniejsze granice -dodał prezes ZNP, zrzeszającego, jak mówił, ponad 300 tys. członków, w tym ponad 200 tys. nauczycieli. W swoim wystąpieniu do pikietujących Sławomir Broniarz podkreślał, że nauczyciele to dobrze wykształcona grupa pracowników. - Ma prawo być także bardzo dobrze wynagradzana. Skoro gospodarka rozwija się dobrze, to jest także nasza, nauczycielska zasługa, więc czemu my, nauczyciele, nie możemy uczestniczyć w podziale tego coraz bardziej pęczniejącego tortu - mówił. - Być może przyjdzie nam w nieodległym czasie zapytać, czy jesteście gotowi na radykalnych form protestu - dodał. Uczestnicy śpiewali piosenki pierwszaków: "Dostał Jacek elementarz" i "Ćwierkają wróbelki" oraz "Szła dzieweczka do laseczka", zmieniając jej słowa na "dałabym ci chleba z masłem, ale wypłata cienka". Nauczyciele mieli transparenty z napisami: "Nauczyciel po studiach 800 zł, poseł po zawodówce - 13 000 zł", "Budżet bogaty po ograbieniu oświaty", wznosili okrzyki np. "Elity próżnują, w oświacie biedują". Delegację protestujących i ich petycję przyjął wicewojewoda śląski Artur Warzocha. Zapewnił, że jeszcze w czwartek zostanie przekazana do Kancelarii Premiera. Obiecał też, że w piśmie przewodnim skierowanym do premiera Jarosława Kaczyńskiego będzie wnosił o wprowadzenie autopoprawki w sprawie zapisu obniżającego kwotę bazową dla nauczycieli w projekcie ustawy budżetowej na przyszły rok. Zwrócił jednak uwagę, że faktyczna realizacja tego postulatu jest w rękach nowego rządu.