Policja podejrzewała, że napastnik może wrócić w miejsce, gdzie wcześniej zaatakował. Dlatego rejon był dokładnie obserwowany. Rzeczywiście - jeden z patroli zauważył mężczyznę, który podejrzanie się zachowywał. Zeznania świadków i zabezpieczone ślady pozwoliły na zatrzymanie go i postawienie mu zarzutu zabójstwa. On sam do winy się nie przyznaje. Kobietę napadnięto w maju. Poszkodowana około godz. 1 w nocy wracała do domu. Nagle została zaatakowana od tyłu. Napastnik uderzył ją kilka razy młotkiem w głowę. Zauważyli to mieszkańcy pobliskiego bloku. Zaczęli krzyczeć i to spłoszyło bandytę. Napadnięta w ciężkim stanie trafiła do szpitala.