Pobity mężczyzna - jak ustalił dziennikarz radia RMF FM - na razie nie wskazał żadnego śladu. Nie da się jednak wykluczyć bójki pseudokibiców, choć śledczy przyjęli także inne wersje. Teraz będą je sprawdzać. Wiadomo, że napad nie był przypadkowy. Napastnicy wbiegli do autobusu na peryferyjnym przystanku. Na głowach mieli kominiarki. Spośród wielu pasażerów wybrali i pobili tylko jednego mężczyznę. I tak szybko jak się pojawili, tak też zniknęli, ale nikt ze świadków ich nie rozpoznał. Przypomnijmy: Wcześnie, a dokładnie wiosną, w Mysłowicach doszło do brutalnego ataku w jednej z sal gimnastycznych. Pobito ćwiczące tam osoby. Choć wszystko wskazywało na porachunki pseudokibiców, sprawców nie wykryto i sprawa została umorzona.