W maju pobity i okradziony został romski nastolatek. Sprawą zajęła się prokuratura, ale z powodu wręcz wykluczających się zeznań pokrzywdzonych umorzona ją. W grudniu chłopaka znowu pobito. I zrobili to ci sami ludzie. Tu i policja i Romowie są zgodni. Co do reszty - policja twierdzi, że takich zgłoszeń nie było, a Romowie, którzy oficjalnie mówić jednak nie chcą, opowiadają o zastraszaniu, groźbach i wymuszaniu haraczy. W grudniu niektóre rodziny ze strachu nie posyłały nawet dzieci do szkoły. Jedna rodzin miała się nawet wyprowadzić, a napastnicy żądający haraczu mieli się pojawić co najmniej w czterech mieszkaniach. W połowie grudnia pobity został kolejny nastolatek. Zdaniem Romów, napady mają narodowościowe podłoże. Policja - jak na razie - mówi przede wszystkim o wątku kryminalnym. FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");