Po pocisku nie ma już w śladu. W miejscu, gdzie leżał, pozostał tylko niepozorny, zasypany ziemią dół. Jednak z jego powodu przez ponad dwa dni teren cały czas pilnowali policjanci, a mieszkańcy z pobliskich domów niecierpliwie czekali na saperów. Nie było zagrożenia wybuchem - powiedział reporterowi RMF FM dowódca jednostki wojskowej, z której saperzy zabrali bombę. Jak zaznaczył, zgodnie z procedurami, saperzy mają 72 godziny na wykonanie takiego zdania. Słuchaj Faktów RMF FM