Skibob to połączenie roweru i nart. Bardzo łatwo można się na nim nauczyć jeździć. Mimo to, to dyscyplina niszowa. - Siedzi się na skibobie, który ma dwie płozy: przednią i tylną. Mamy też dwie nartki o długości 55 cm, przyczepione do butów. Środek ciężkości jest zdecydowanie niżej niż na nartach. Aby się nauczyć jazdy na skibobie rekreacyjnie, potrzeba trzech, czterech dni. Skibob wyczynowy kosztuje od 1000 do 18000 euro - wyjaśnia Jerzy Malik, prezes Polskiego Związku Skibobów. - To bardzo dobry sport dla osób z problemami z kręgosłupem, po kontuzji albo alternatywa dla tych, którzy nie mogą jeździć na nartach. Łatwo nauczyć się na nim jeździć. Wystarczy usiąść i delikatnie podpierać się nogami. W ten sposób zjechać można z każdej góry - wyjaśnia wielokrotny mistrz świata juniorów, Adrian Kreiss ze Skoczowa. Piątkowy slalom ukończył na piątej pozycji. W PZSb zrzeszonych jest sześć klubów, dominują zawodnicy z Brennej, Skoczowa i Wisły. - W poprzednich latach odnosiliśmy więcej sukcesów. Teraz widać zapaść w szkoleniu, nie widać kolejnych talentów, ale na zupełny brak zawodników nie możemy narzekać. Jeden z naszych juniorów stanął dziś na podium. Nie tracimy kontaktu w najlepszymi, nasi zawodnicy regularnie są w pierwszej dziesiątce - cieszy się prezes Malik. W slalomie gigancie w kategorii kobiet wygrała Iris Lienhard z Austrii. Wśród mężczyzn dominowali Austriacy. Wygrał Gerhard Hauer. Z juniorów najlepszy okazał się Czech Jan Dederko. Tuż za podium znalazł się Grzegorz Cieślar, 18-latek z Brennej. Trasa piątkowego slalomu do łatwych nie należała, wielu zawodników nie ukończyło zjazdu. Wśród kobiet ponownie wygrała Iris Lienhard. Wśród mężczyzn najlepszy okazał się Czech David Krejci. Wśród juniorów bezkonkurencyjny był Mathias Ablinger z Austrii. Drugie miejsce zajął Grzegorz Cieślar. KATARZYNA KOCZWARA