Gdyby mieszczuch z dużego miasta przyjechał do centrum Bładnic, pewnie nie wytrzymałby nawet kilkunastu minut. Wystarczy, że spojrzy na rozsypujący się przystanek, dziurawą drogę czy brak ruchu. A przecież nie mógł wiedzieć, że strażnica, jedyny budynek dla całej społeczności, która wygląda jak domek baby jagi, ma za nisko sufity, jest także problem z sanitariatami. - Jest bardzo ubogo - nie ukrywa Franciszek Holeksa, sołtys wsi. Dlatego na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Skoczowie przedstawił plan, który ma Bładnice postawić na nogi. Jest szansa, że w niedalekiej przyszłości, w centrum miejscowości powstanie budynek wielofunkcyjny. Będzie służył nie tylko radzie sołeckiej i strażakom, którzy co jakiś czas muszą spotkać się ze sobą w większym gronie, ale także młodzieży i dzieciom. - Niech mają chociaż miejsce, gdzie będą mogli zagrać w coś więcej, niż tylko tenisa stołowego. Dziś mogą pograć na boisku piłkarskim, które urządziliśmy w czynie społecznym. Ma wymiary 25 na 50 metrów. Ale do prawdziwego boiska wiele mu brakuje, choć ochrzciliśmy go tymczasowo "Bładnice 2012" - dodaje Holeksa. Plany zakładają także budowę małego parkingu w centrum oraz placu zabaw dla dzieci. Te wszystkie pomysły mają zostać zrealizowane z zewnętrznych pieniędzy. Bładnice będą walczyć o kasę w programie Odnowy Wsi oraz funduszu "Cieszyńska Kraina". - Może gdzieś nam się uda zdobyć pieniądze. Przecież nie chcemy stawiać pałacu - przyznaje sołtys Bładnic. Mieszkańcy zgadzają się z sołtysem i przedstawiają listę niezrealizowanych inwestycji. - Miało być boisko z prawdziwego zdarzenia, a jest tylko tymczasowe - mówi Andrzej Cieślar. - Podobnie jest z kanalizacją. Też miała być - dodaje sprzedawczyni ze sklepu. Ludzie skarżą się także na komunikację. Zgodnie przyznają, że na PKS i kolej raczej trudno liczyć. - Najbliższa cywilizacja to Skoczów. "Tylko" pięć kilometrów - ironizuje młody mężczyzna.