Po tym wypadku dowódca Śląskiego Okręgu Wojskowego zalecił skontrolowanie wszystkich czołgów tego typu. Wstępne analizy wojskowych specjalistów wskazywały na wadę techniczną przełącznika blokującego wieżę czołgu. Prokuratura obaliła jednak tą wersję. Biegli wykluczyli wadę techniczną, orzekli, że do tragedii doszło w wyniku zaniedbania jednego z członków załogi. - Członek załogi tego czołgu, żołnierz służby zasadniczej nie zaryglował wieży, w wyniku czego doszło do wypadku w momencie, kiedy czołg wjechał do zagłębienia terenu. Wieża ta przekręciła się zabijając kierowcę - powiedział major Longin Kulig z prokuratury wojskowej we Wrocławiu. Żołnierzowi postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Pod koniec maja oskarżony wychodzi do rezerwy. Przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy.