Myśliwi czują się bezsilni, nie wolno bowiem strzelać do psów, nawet tych bezpańskich. Psa można tylko schwytać i ewentualnie uśpić. - Watahy głodnych czworonogów to istna plaga na Żywiecczyźnie - podkreśla Jan Juraszek. - Dziś atakują sarny, wiem jednak, że zdarzają się też przypadki pogryzienia ludzi. Sarny o tej porze schodzą w stronę gospodarstw. Szukają pożywienia, wysoko bowiem w górach nadal leży ponad metr śniegu. Niekarmione przez całe dni psy są spuszczane w nocy przez swoich właścicieli z łańcuchów. Zwierzęta są głodne i nic dziwnego, że atakują sarny. Pies jednak nie ma instynktu drapieżnika jak wilk, który najpierw zabija swoja ofiarę. - Psy potrafią żywą sarnę gryźć przez kilka dni - wyjaśnia Jan Juraszek.