Protestujący nie mają wyjścia. Od kilku dni bowiem zgodnie z decyzją sądu "Budryk" nie jest już samodzielną kopalnią, ale jednym z sześciu zakładów Jastrzębskiej Spółki Węglowej. To oznacza, że ostateczne decyzje w sprawie np. podwyżek podejmują już związki zawodowe działające przy spółce, a nie w poszczególnych kopalniach. Porozumienie daje co prawda górnikom z "Budryka" podwyżkę mniejszą, niż chcieli protestujący, ale i tak jest to ponad 500 złotych teraz oraz gwarancja kolejnej wysokiej podwyżki w przyszłym roku. Czyli tyle samo, co dostaliby i bez strajku przynoszącego ogromne straty - komentują ci, którzy protestu nie prowadzą. Według nich teraz o wiele ważniejsze od pieniędzy jest wznowienie wydobycia w "Budryku". Po pierwsze straty spowodowane ponad 3-tygodniowym strajkiem w kopalni wynoszą już ponad 30 milionów. Po drugie, cały czas rośnie zagrożenie pożarowe. Może nawet dojść do sytuacji, że górnicy na dole będą mieć warunki takie, jakie przed wybuchem panowały w kopalni "Halemba". Więcej informacji: