Rzecznik częstochowskiej prokuratury, Romuald Basiński, poinformował w poniedziałek, że na razie mężczyźnie postawiono zarzut przywłaszczenia na szkodę klientki banku ponad 160 tys. zł, poprzez podrabianie podpisów na dokumentach. Rzecznik potwierdził jednak, że sprawa ma charakter rozwojowy, a ostateczna kwota przywłaszczonych pieniędzy będzie wyższa. - Czynności operacyjne policji pozwoliły na ustalenie, iż bankier dopuścił się podobnych czynów na szkodę innych - w sumie co najmniej sześciu - klientów banku, a suma przywłaszczonych od 2004 roku pieniędzy szacowana jest na ponad 500 tys. zł - powiedziała rzeczniczka częstochowskiej policji, nadkom. Joanna Lazar. Afera wyszła na jaw przez przypadek. Klientka, której 35-latek był indywidualnym doradcą bankowym, po raz pierwszy pojawiła się w banku nieumówiona. Ponieważ doradcy nie było, obsłużył ją inny pracownik. Wówczas okazało się, że na koncie brakuje ponad 160 tys. zł. Dalsze postępowanie wykazało, że od czerwca ubiegłego roku pieniądze były systematycznie wypłacane na podstawie poleceń wypłaty ze sfałszowanymi podpisami. Potem okazało się, że kobieta nie jest jedyną poszkodowaną. 35-latek został zatrzymany przez policjantów z sekcji do walki z przestępczością gospodarczą częstochowskiej policji. Przyznał się do wyprowadzenia pieniędzy z kont klientki. Decyzją sądu został aresztowany na trzy miesiące. Policja i prokuratura nie udzielają informacji na temat treści jego wyjaśnień. Wiadomo, że skradzione pieniądze przeznaczał na cele osobiste i obracał nimi. Doradca oszukiwał poszkodowanych klientów, informując ich m.in. o korzystnym lokowaniu ich pieniędzy w funduszach inwestycyjnych. Chwalił się także odsetkami, doliczanymi do rachunków klientów rzekomo z tego tytułu. Policja i prokuratura ustalają teraz pełny krąg poszkodowanych w tej sprawie. Rzecznik prasowy ING Banku Śląskiego, Piotr Utrata, wyraził ubolewanie z powodu wykrytej w częstochowskim oddziale banku afery i przeprosił klientów. Zapewnił, że nie stracą oni swoich pieniędzy. W imieniu banku zadeklarował pomoc policji i prokuraturze w wyjaśnieniu wszystkich okoliczności sprawy. W banku wszczęto wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. W jego efekcie aresztowany pracownik, którego natychmiast po ujawnieniu afery odsunięto od pełnienia obowiązków, prawdopodobnie będzie zwolniony dyscyplinarnie.