Sąd Rejonowy Katowice-Wschód przychylił się do wniosku prokuratury, prowadzącej śledztwo w tej sprawie. Nie aresztował natomiast kobiety, podejrzanej o wręczenie W. łapówki, choć chciała tego prokuratura. W., który w czwartek został odwołany ze stanowiska, jest najwyższym rangą funkcjonariuszem służby więziennej, który trafił do aresztu. Decyzją sądu zostanie umieszczony w placówce znajdującej się poza okręgiem, którym kierował. Pułkownik nie przyznaje się do winy. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Rzeczniczka Centralnego Zarządu Służby Więziennej Luiza Sałapa poinformowała, że dyrektor generalny SW zdecydował w piątek o zawieszeniu Włodzimierza W. (który po odwołaniu ze stanowiska pozostawał w jego dyspozycji) w czynnościach służbowych. Oznacza to, że nie będzie mu wypłacane 50 proc. jego wynagrodzenia. - Wszczęto też postępowanie dyscyplinarne w jego sprawie - dodała. O zastosowaniu aresztu wobec b. dyrektora poinformował szef katowickiego wydziału Prokuratury Krajowej, prok. Zbigniew Pustelnik. Ocenił, że sąd uwzględnił argumenty prokuratury, która chęć aresztowania W. motywowała m.in. obawą utrudniania trwającego postępowania oraz grożącą podejrzanemu wysoką karą. Zgodnie z obowiązującą rejonizacją, podejrzany powinien trafić do aresztu w Katowicach, Mysłowicach lub (w przypadku złego stanu zdrowia) w Bytomiu. Ponieważ jednak placówki te podlegały mu jako dyrektorowi, sąd zdecydował o umieszczeniu go w innym areszcie, poza rejonem katowickim. Pustelnik nie zdradził, o jaki areszt chodzi. Płk W. został zatrzymany w środę przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Tego dnia został przesłuchany, przedstawiono mu zarzuty. Pułkownikowi postawiono zarzuty dotyczące przyjmowania korzyści majątkowych w latach 2005-2006 w zamian za udzielanie więźniom przepustek. Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP od osób znających szczegóły postępowania, są to trzy zarzuty. W dwóch przypadkach korzyść majątkowa miała polegać na wykonaniu w domu pułkownika prac, dotyczących m.in. wymiany rynny. W trzecim W. miał za łapówkę kupić wysokiej klasy telewizor. Obrona podejrzanego zapowiedziała złożenie zażalenia na zastosowanie aresztu. Jeden z obrońców uznał zarzuty stawiane W. za pozbawione wszelkich podstaw. Według niego, prace remontowe w domu W. nie miały żadnego związku z wydawanymi przepustkami, a telewizor dyrektor kupił za własne pieniądze. Obrona uważa, że zdjęcia z hipermarketu, na których pułkownik wyjmuje pieniądze z koperty, aby zapłacić za telewizor, nie są wystarczającym dowodem na korupcję. Fakt, że w tym samym sklepie znajdowała się żona więźnia, który później wyszedł na przepustkę, obrońcy tłumaczą przypadkiem. Sąd nie aresztował w piątek tej kobiety (ją także zatrzymano w środę) i nie zastosował wobec niej żadnego innego środka zapobiegawczego. Według Pustelnika, stało się tak ze względów formalnych. Obrońcy podnoszą też, że przepustkę podpisał nie dyrektor Zakładu Karnego w Jastrzębiu-Zdroju (był nim wówczas W.), ale jego zastępca. Natomiast wobec więźnia, któremu udzielono przepustki, wszczęto postępowanie w związku z przedłożeniem sfałszowanych dokumentów, potrzebnych do jej uzyskania. Zeznając przeciwko W. mężczyzna ten "według obrony" ma mścić się za to postępowanie. Śledztwo toczy się od kilku miesięcy w katowickim wydziale Prokuratury Krajowej. Prowadzący sprawę nie chcą na razie udzielać szczegółowych informacji, zasłaniając się dobrem śledztwa. Pytany o możliwość kolejnych zatrzymań w tym postępowaniu, Pustelnik podkreślił, że jego celem jest wyjaśnienie wszelkich okoliczności sprawy, w związku z tym podjęte zostaną wszystkie niezbędne do tego działania. W. pełnił różne funkcje w Służbie Więziennej na Śląsku. Zanim został szefem Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Katowicach, był m.in. rzecznikiem prasowym Inspektoratu, potem kierował Zakładem Karnym w Jastrzębiu Zdroju.