Jak argumentował w środę Sąd Rejonowy w Sosnowcu, Osyra jako prezydent miasta wiedział o wątpliwościach podległego mu urzędnika odnośnie wykształcenia i stażu ówczesnej kandydatki na dyrektora szpitala, a mimo to nie wstrzymał powołania jej na stanowisko. Nie sposób jednak uznać, że zaszkodził umyślnie - tym bardziej, że informacje o kompetencjach kandydatki przekazał mu m.in. ówczesny wicedyrektor szpitala. Po ogłoszeniu wyroku Osyra ocenił w środę, że "ma teraz lepszą passę" niż w ub. roku, gdy został nieprawomocnie skazany w głośnym procesie za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie oraz składanie fałszywych zeznań w śledztwie po rzekomym zamachu na niego. W lutym sąd uniewinnił go bowiem w podobnej sprawie dotyczącej dyrektorki miejskiego żłobka. Teraz, w trwającym od maja ub. roku procesie, Prokuratura Rejonowa Katowice Centrum Zachód oskarżała Osyrę o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień przy powoływaniu przed trzema laty Mireli M. na stanowisko dyrektora miejskiego szpitala nr 2. Kobieta przedstawiała się jako osoba z odpowiadającym przepisom doświadczeniem i wyższym wykształceniem. Osyra powołał ją bez konkursu, jako osobę znającą się na przekształceniach placówek ochrony zdrowia i środkach unijnych. Z czasem, gdy szpital obciążyły kolejne długi, okazało się m.in., że kobieta została powołana mimo braku wymaganego doświadczenia i stażu. Uzasadniając wyrok uniewinniający sędzia Beata Zięba mówiła w środę m.in., że Mirela M. przed powołaniem jej na stanowisko wprowadziła w błąd mysłowickich urzędników co do spełniania przez nią prawnych wymogów. Świadkowie w procesie zeznawali m.in., że nikomu przez myśl nie przeszło, by kandydatka mogła kłamać w tak łatwej do zweryfikowania kwestii. Sąd podkreślił, że aby uznać winę b. prezydenta należałoby wykazać, że powołując Mirelę M. umyślnie działał na szkodę szpitala lub interesu społecznego, albo dopuszczał możliwość takiej szkody. Z zeznań świadków wynika natomiast m.in., że kandydatkę polecał ówczesny wicedyrektor mysłowickiego szpitala nr 2, a ona sama robiła dobre wrażenie - wypowiadając się w merytorycznych kwestiach kompetentnie. Osyra należał do najczęściej krytykowanych samorządowców na Śląsku. Pełnił swą funkcję przez osiem lat - od stycznia 2003 r. do jesieni ub. roku. Nowe władze miasta, m.in. prezydent Edward Lasok, obwiniają jego i jego współpracowników m.in. o spowodowanie znacznego zadłużenia, niegospodarność i utratę unijnych środków. Według informacji Osyry, po październikowym wyroku skazującym go za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie oraz składanie fałszywych zeznań, do sądu trafiły dwie apelacje - sąd przyjął tę złożoną przez jego pełnomocnika, napisaną przez niego własnoręcznie odrzucił ze względów formalnych. Proces dotyczył śledztwa podjętego po rzekomym zamachu na Osyrę podczas kampanii przed przyspieszonymi wyborami prezydenckimi w Mysłowicach w styczniu 2003 r. Osyra twierdzi, że został napadnięty i zraniony nożem, gdy na chwilę wyszedł z restauracji. Sąd uznał, że napadu nie było.