Zatajenie przez W. faktu trwania tego procesu stało się bezpośrednią przyczyną odejścia przez niego ze stanowiska prezesa Kolei Śląskich. Sprawa wyszła na jaw w grudniu - w okresie chaosu po przejęciu całości przewozów w regionie przez zarządzanego wówczas przez W. samorządowego przewoźnika. Ówczesny marszałek woj. śląskiego Adam Matusiewicz, który w związku z sytuacją na kolei w regionie sam potem podał się do dymisji, mówił wówczas, że czuje się przez W. "oszukany i okłamany". Marszałek zapowiedział też wtedy wniosek do prokuratury w związku z poświadczeniem nieprawdy w dokumentach, ponieważ Marek W. przed objęciem stanowiska prezesa Kolei Śląskich podpisał oświadczenie, że nie toczy się przeciwko niemu żadne postępowanie karne. O trwającym przeciw W. już od kilku lat procesie napisała regionalna "Gazeta Wyborcza". W. oskarżony był w nim o działanie na szkodę spółki Kopex Leasing Service, którą kierował w latach 2001-02. Były prezes miał nie dopełnić obowiązków m.in. za 1,5 mln zł kupując sprzęt warty łącznie 144 tys. zł. Ok. 76 proc. udziałów w Kopex Leasing Service miał w tym czasie Skarb Państwa. Sam Marek W. w mediach przyznawał, że ukrył przed marszałkiem sprawę karną: uznał, że wystarczy świadectwo o niekaralności, a zarzuty w procesie oceniał jako absurdalne. Sąd uznał we wtorek W. winnym wszystkich zarzuconych mu przez prokuraturę czynów. Prócz kary więzienia w zawieszeniu oraz 100 tys. zł grzywny, nakazał b. prezesowi pokrycie kosztów sądowych w kwocie ponad 23 tys. zł. Sąd zakazał mu również zajmowania przez 7 lat podobnych stanowisk kierowniczych.