O awanturze podczas czwartkowej sesji Rady Miasta Gliwice radna Katarzyna Kuczyńska-Budka napisała na swoim profilu w mediach społecznościowych. Zapis sesji online można obejrzeć w serwisie esesja.tv. "Właśnie radny Prawo i Sprawiedliwość Zdzisław Goliszewski zażądał, żebym ściągnęła ze ściany plakat Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, który widać podczas sesji Rady Miasta Gliwice" - czytamy w jej poście na Facebooki. "No cóż... nikogo plakatem nie obrażam, sama nie ingeruję w urządzanie domu pana Goliszewskiego i nie proszę o ściągnięcie ze ścian np. symboli religijnych. Niestety, radny zapomniał, że wciąż mamy odrobinę wolności, a Jarosław Kaczyński nie jest moim przełożonym" - podkreśliła radna Kuczyńska-Budka. - Panie przewodniczący, wydaje mi się, że w trakcie obrad sesji nie powinno być pokazywanych plakatów Strajku Kobiet. To jest chyba nie na miejscu. To jest sesja rady miasta, która jest obserwowana przez mieszkańców - mówił w czasie sesji radny Zdzisław Goliszewski z PiS. Co radny może pokazywać podczas sesji? "Dziennik Zachodni" informuje, że tuż po tych słowach przewodniczący Rady Miasta Gliwice Marek Pszonak ogłosił przerwę. Dziennikarze ustalili, że w trakcie przerwy zadzwonił do Sejmu, by tam dowiedzieć się, czy są jakieś wytyczne dotyczące symboli, które są pokazywane w trakcie sesji. Jak się okazało, takich wytycznych nie ma. "Na pozór ta sytuacja może się wydać śmieszna, ale gdy przeanalizować to, co mówią i robią działacze PiS, to jak w soczewce widać kierunek działania tej autorytarnej partii. To dążenie do sytuacji, gdy świat będzie wyglądał tak, jak kreowany jest on w wizjach prezesa. Wszyscy mamy myśleć tak samo, przyklaskiwać nawet najbardziej destrukcyjnym działaniom rządzących, a i w sypialni powinniśmy zachowywać się tak, jak oczekuje tego Kaczyński i spółka" - tak całą sprawę na łamach "Dziennika Zachodniego" skomentowała Katarzyna Kuczyńska-Budka. To nie pierwszy plakat pokazywany przez radną Budkę Zdaniem Zdzisława Goliszewskiego podczas sesji radni nie powinni prezentować swoich prywatnych poglądów. - Zwróciłem się bezpośrednio do przewodniczącego, zadając pytanie, czy taki plakat powinien widnieć za plecami radnej. Dwa lata temu przewodniczący poprosił panią radną, by ta ściągnęła swój plakat wyborczy, który wisiał za jej plecami. Nie mam nic do kobiet, jednak prezentowanie własnych poglądów w trakcie sesji nie powinno mieć miejsca. Co by było, gdybym ja za swoimi plecami powiesił plakat, że popieram słuszność działań rządu. Byłaby afera. A gdyby na następnej sesji każdy radny powiesił plakat prezentujący jego poglądy z pewnością nie przeszłoby to bez echa - tłumaczył wiceprzewodniczący Zdzisław Goliszewski.