Aby nie stwarzać zagrożenia, zatrzymali go dopiero wtedy, gdy zjechał z autostrady. Jak powiedział w poniedziałek rzecznik policji w Gliwicach podkomisarz Marek Słomski, zatrzymanie przestępcy jest zasługą podróżującej autostradą kobiety, która zawiadomiła policję; jechała za fordem do chwili przyjazdu radiowozu, a później dojechała na miejsce zatrzymania zgłaszając się jako świadek przestępstwa. Policjanci odebrali zgłoszenie kobiety w niedzielę, krótko przed północą. Załoga nieoznakowanego radiowozu przechwyciła podejrzany samochód na granicy Gliwic. Prowadzący escorta, którego styl jazdy mógł świadczyć, że kierowca jest pijany, zignorował polecenie zatrzymania się. - Policjanci podjęli pościg. Ze względu na bezpieczeństwo innych kierujących nie podjęli próby zatrzymania na autostradzie - zaznaczył Słomski. Wyjaśnił, że prędkość ściganego forda dochodziła do 180 km/h, przy czym jego kierowca jechał niepewnie, z trudem utrzymując się na jednym pasie autostrady. Policjanci wyprzedzili forda i zajechali mu drogę dopiero gdy ten zjechał z autostrady. Okazało się, że kierowca, 34-letni mieszkaniec Obornik Śląskich, miał w wydychanym powietrzu 1,3 promila alkoholu, a jego pasażer był tak pijany, że nie potrafił wysiąść z samochodu. Kierowca trafił do policyjnego aresztu, grozi mu kara do 2 lat więzienia.