27-latkowi, który jadąc po pijanemu uderzył samochodem w drzewo w okolicach Zawiercia, grozi do 12 lat więzienia. Choć do tragedii doszło w połowie lutego, mężczyzna został aresztowany dopiero teraz, bo sam odniósł obrażenia. Trzeba było też zaczekać na wyniki badania jego krwi; okazało się, że miał ponad promil alkoholu - podał w czwartek zespół prasowy śląskiej policji. - Do wypadku doszło w weekendową noc 17 lutego w Sadowie na drodze wojewódzkiej nr 794. Około 3. nad ranem kierujący seatem toledo zjechał na pobocze i uderzył w przydrożne drzewo - powiedział Adam Jachimczak z zespołu prasowego śląskiej policji. Na miejscu zginęła 16-letnia dziewczyna, inny pasażer - 28-letni mężczyzna - zmarł w szpitalu. W stanie ciężkim do szpitala trafiły także dwie inne pasażerki - w wieku 14 i 16 lat. Sam kierowca doznał jedynie niegroźnych obrażeń. Choć po wypadku też na krótko trafił do szpitala, teraz jego stan na tyle się poprawił, że może zostać aresztowany - uznał sąd.