Sąd z kolei podjął decyzję o jego aresztowaniu - poinformował we wtorek rzecznik rudzkiej policji, podkomisarz Krzysztof Piechaczek. - To szczególny przypadek, zwykle policja nie wnioskuje o aresztowanie sprawców przemocy w rodzinach. Tu jednak przejawy przemocy - skala i częstotliwość bicia, dysponowanie czasem i wolnością swoich bliskich, grożenie im, a także zamykanie w mieszkaniu - pozwoliły na przekonanie sądu o potrzebie aresztu - powiedział Piechaczek. Jak wyjaśnił, policjanci w ciągu ostatniego roku kilkukrotnie interweniowali już podczas awantur wywoływanych przez 24-latka. Szczególnie drastyczne wydarzenia miały jednak miejsce w ciągu ostatnich dni - to po nich bliscy mężczyzny, a zwłaszcza wspierana przez rodzinę matka dzieci, zdecydowali się zeznawać przeciw niemu. Podczas awantury w ostatni czwartek, mężczyzna uderzył synkiem o ścianę, powodując u niego obrażenia ciała. Następnego dnia mężczyzna ponownie atakował dziecko; uderzył je w twarz swoją głową i kopał w plecy. Chłopczyk trafił po tym do szpitala. Dziś wiadomo, że jego zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. - Wcześniej rodzina nie chciała zeznawać przeciw mężczyźnie. Sprawca, prócz przemocy fizycznej, stosował bowiem wobec bliskich silną presję psychiczną. Będzie o tym wiedział sąd rodzinny, który niezależnie od sankcji karnych, w ramach swych kompetencji, zdecyduje o zabezpieczeniu dzieci i ich matki - wskazał Piechaczek. W poniedziałek sąd aresztował 24-latka na dwa miesiące, przychylając się do zdania policji, że zeznania rodziny dotyczące m.in. awantur, wulgarnych wyzwisk, bicia i kopania, grożenia pozbawieniem życia oraz uniemożliwiania opuszczania mieszkania, pozwalają na postawienie mu m.in. zarzutu znęcania się nad najbliższymi. Przestępcy będzie groziła więc kara do pięciu lat więzienia. Policja zapewnia, że aresztowanie 24-latka nie pozbawi jego dzieci i ich matki środków do życia - prócz wsparcia dalszej rodziny, bliscy mężczyzny mogą liczyć na fachową opiekę materialną i psychologiczną miejscowego ośrodka pomocy społecznej.